Są takie momenty w pracy dziennikarza, kiedy słowa, które zwykle bez trudu przychodzą nam do głowy, nie chcą z nami współpracować. Teoretycznie wiemy, co chcemy napisać, mamy gotowy koncept na artykuł czy felieton, siadamy do komputera i ... pustka. Słowa się wymykają, a gotowy tekst wydaje się płaski i nie oddaje tego, co naprawdę chcieliśmy przekazać. Kilka dni temu dotarła do nas wiadomość o śmierci 35 - letniego sądeczanina Michała Kociołka. Chyba nie ma w Nowym Sączu dziennikarza, który wcześnie czy później nie zetknąłby się Michałem na którymś etapie swojej pracy zawodowej. Młody mężczyzna, zmagający się z glejakiem III stopnia, cudem przeżył skomplikowaną operację mózgu, zmienił swoje życie o 180 stopni, a następnie opisał swoje doświadczenia i przemyślenia w książce "Projekt: Życie. Nie zatrzymuj się". Poznałam Michała w 2015 roku, kiedy przyszedł do lokalnej telewizji, w której wówczas pracowałam. Śmiało wszedł do studia i był bardzo zdeterminowany, by podzielić się swoją historią z widzami. Pod pachą trzymał wstępną wersję książki i choć nie miał żadnego doświadczenia z branżą wydawniczą, tryskał optymizmem i oczyma wyobraźni widział już swój tekst na półkach księgarni. - Ma pan za sobą bardzo ciężkie doświadczenia - zagaiłam ostrożnie, a w odpowiedzi usłyszałam, że rak to najlepsza rzecz jaka mu się przytrafiła w życiu. - Co pan opowiada - zapytałam zdumiona, bo nie było to wyznanie, którego się spodziewałam. Ale słuchając historii życia Michała, straciłam ostatnie wątpliwości, bo przede mną stał człowiek, który naprawdę wiedział, co mówi, i wierzył głęboko, że dostał do Boga drugą szansę, którą musi wykorzystać. - Nigdy nie pytałem „dlaczego ja?”, nie miałem pretensji, nie targowałem się z Bogiem. Nie straciłem też wiary, wręcz przeciwnie choroba wzmocniła ją - przekonywał. Trudno polemizować z człowiekiem, który wymknął się śmierci. Zaprosiłam zatem Michała do studia, a prawie godzinna rozmowa, którą z nim przeprowadziłam, na zawsze została ze mną. Później kilkakrotnie spotykałam Michała i z radością patrzyłam, jak buduje swoje nowe życie. Choroba odebrała mu część możliwości, ale dała inne, które wykorzystał do końca. Michał, nie ma Cię już z nami, ale Twoje przesłanie zostało. Nie mamy, aż tak wiele czasu, jak nam się wydaje. Ale wszyscy mamy ten sam projekt do zrealizowania. Nasze życie.
- TOP 10 najpopularniejszych nazwisk w Nowym Sączu
- W programie "Pytanie na śniadanie" przypomnieli o moście Jana Stacha ze Znamirowic
- Bajkowa zima na Jaworzynie Krynickiej i widoki z platformy 360
- Stadion Sandecji Nowy Sącz coraz większy [ZDJĘCIA]
- Spacerowicze, rowerzyści i turyści oblegają sądeckie szlaki. Widać stąd Tatry
