https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Nowy Sącz: rośnie liczba niechcianych dzieci

Iwona Kamieńska
zdjęcie ilustracyjne
zdjęcie ilustracyjne archiwum Polskapresse
80-letnia ciocia samotnie wychowująca 16-letniego chłopaka zgłosiła się do Ośrodka Wsparcia i Terapii Rodzin w Nowym Sączu. Stwierdziła, że już dłużej nie da rady opiekować się nastolatkiem. - Brakło jej sił i zdrowia. Rodzice chłopaka wyjechali osiem lat temu za granicę, poukładali sobie życie od nowa, o dziecku zostawionym w Polsce prawie zapomnieli - opowiada Henryk Leśniara, dyrektor ośrodka. - Ich krewna i tak bardzo długo zajmowała się dzieckiem, zależało jej na nim, bo dobrze się uczył. Ale teraz trzeba szukać dla niego rodziny zastępczej.

To nie odosobniony przypadek. Scenariusz, jak mówią pracownicy Sądeckiego Ośrodka Adopcyjnego, zawsze wygląda podobnie: rodzice wyjeżdżają w świat za pracą, więzi słabną, aż w końcu organizują sobie nowe życie, w którym na dzieci zostawione w kraju nie widzą miejsca. - Dzieci niechcianych, niestety, przybywa - przyznaje dyrektor Leśniara.

Najwięcej porzuceń zdarza się w biednych rodzinach, dotkniętych alkoholizmem. Coraz częściej jednak dzieci tracą rodziców w wyniku emigracji zarobkowej. - Jest ich na pewno więcej niż kilkanaście przypadków, o których wiemy - zaznacza szef sądeckiego ośrodka. - Niby wciąż mają rodziców, ale co to za rodzicielstwo, które ogranicza się do przysłania raz w roku paczki z upominkami na święta. Problem urasta do rozmiarów dramatu, gdy potrzeba np. zgody na operację dziecka i nie ma nikogo, kto mógłby ją wydać.

Młodzi sądeczanie, których opuścili biologiczni rodzice i którzy musieliby trafić pod opiekę dalszych krewnych lub zupełnie obcych ludzi, wychowują się w kilkudziesięciu rodzinach zastępczych.

Sądecki ośrodek adopcyjny planuje w 2013 roku powołanie kolejnych form zastępczej opieki nad dziećmi - trzech rodzin zastępczych i jednego zawodowego rodzinnego domu dziecka, który poprowadzą Aleksandra i Andrzej Grińscy. Zapotrzebowanie rośnie także dlatego, że ograniczono liczbę dzieci, które można oddać pod opiekę jednej rodzinie. W zastępczej maksimum to troje (w wyjątkowych przypadkach jedno, dwoje więcej, jeśli trzeba znaleźć opiekę dla biologicznego rodzeństwa). W rodzinnym domu dziecka wychowuje się najwyżej ośmioro podopiecznych.

Moda w przedwojennym Krakowie [ARCHIWALNE ZDJĘCIA]

Możesz wiedzieć więcej!Kliknij, zarejestruj się i korzystaj już dziś!

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Komentarze 5

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

c
coto
fundusz alimentacyjny sie klania (a raczej klanial)
lepszynowysacz.wordpress.com
m
martinoff salon24
Cóż wcześniej było także chłopak z podsądeckiej wsi brak dziewczynę w wioski obok i żyli długo szczęśliwie. Niektórzy ludzie jak wyjechali za granice to zmierzyli sie z nowymi problemami których nikt ich nie nauczył jak się z nimi zmierzyc. Efekt jest taki ze wielu prostu nie dojrzało do rodzicielstwa. Pytanie jest kto za ich błędy ma teraz płacić? Społeczeństwo podatków? Czy raczyj sami powinni płacić. Tym bardziej że zarabiają duzo wiecej w przeliczeniu na złotówki. Nie chcą wychowywać swoich dzieci to niech przynajmniej płacą za ich wychowanie.
j
jongen
A co ci Nowak zawadza,on czy inni co za różnica,dzieciom nikt nie da jak rząd się tym nie zajmie odpowiednie,a wybory to droga impreza.
w
wodzianka
Jesteśmy w unii i chyba łatwo znależć takich rodziców.Odpowiednia kara nauczy ich miłości do własnych dzieci i tyle w temacie.
c
coto
emigracja zarobkowa jedynym sposobem na godne zycie. sacz pod rzadami bandy nowaka cofa sie w rozwoju. czas wymienic na innych, ktorzy beda potrafili rozwinac miasto i ekonomie tak, by sadeczanie mogli pracowac u siebie.
lepszynowysacz.wordpress.com
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska