Pół roku temu, dotychczasowy świat Marleny Kamińskiej legł w gruzach. Usłyszała diagnozę, która brzmiała jak wyrok.
- Dowiedziałam się, że choruję na raka mózgu o nazwie glejak wielopostaciowy - mówi. Diagnoza rozpoczęła dramatyczną walkę z czasem i ciężką chorobą. - W listopadzie ubiegłego roku zakończyłam radioterapię, niebawem zakończę także chemioterapię - opowiada.
Na tym jednak kończą się możliwości oferowane przez polskich onkologów. Jedyny ratunek to droga terapia w niemieckiej ośrodku w Kolonii.
Sądeczanka w Warszawie
Marlena Kamińska jest rodowitą nowosądeczanką. Tutaj skończyła szkołę średnią i tutaj mieszka jej najbliższa rodzina. Na studia wyjechała do Warszawy i w podwarszawskim Piasecznie ułożyła swoje dorosłe życie. Mieszka tam z 16-letnim synem i pracuje w dziale finansowym firmy Voice Contact Center.
- Jest bardzo dzielna - mówi o niej Marta Buszko - Pakosińska, koleżanka z firmy. - Choć nie może przychodzić do pracy, wciąż stara się pracować, a nasza firma umożliwiła jej pracę z domu - opowiada.
Marlena jest również samotną matką i obawia się o przyszłość swojego syna, który jest dla niej całym światem.
- Nie chce sobie nawet wyobrażać, że mój syn może zostać bez matki - mówi.
Nowa metoda leczenia
Obecnie jedyną szansą dla Marleny jest udział w terapii immunologicznej. Leczenie składa się z kilku etapów i jest bardzo kosztowne.
- Moje życie zależy od każdej złotówki, którą możecie mi ofiarować na leczenie. Nie pozwólcie, by mój syn został na świecie sam. To moja ostatnia szansa - błaga Marlena.
Aby pomóc, kliknij tutaj: www.siepomaga.pl/Marlena
ZOBACZ KONIECZNIE
FLESZ:Zakaz handlu w niedzielę. Zmiany rządu wstrzymane