FLESZ - Nowy lek na koronawirusa ma 94 proc. skuteczności
Sara Dudyk z Tylicza dokładnie pamięta co czuła, gdy na świat przyszedł jej synek. Była najszczęśliwszą matką na świecie.
- Serce z dnia na dzień biło coraz mocniej, a uśmiech nie znikał z twarzy. Szymonek był okazem zdrowia. Karmiłam piersią, więc szybko przybierał na wadze – opowiada mama chłopca. - Gdy skończył pięć miesięcy, zaczął gorączkować. Lekarze mówili, że to przeziębienie, albo zaczynają wychodzić ząbki, więc wówczas nie martwiłam się. Do czasu aż zobaczyłam, że w jego brzuszku pojawił się guz, który wyszedł na wierzch.
Rodzice zabrali chłopca ponownie do szpitala, a lekarze znów mówili, że ich dziecku nic nie dolega. Gdy gorączka nie spadała przez dwa tygodnie, ponownie udali się do lecznicy.
- Dzień zaczynałam jako mama przekonana o tym, że przed jej synkiem jest całe życie – wspomina pani Sara. - Wieczorem byłam już matką chłopca z oddziału onkologii, cierpiącego na chorobę, przez którą może umrzeć.
Lekarze zlecili badanie USG. To pokazało, że w brzuszku Szymonka jest 10-centymetrowy guz. Chłopiec został przewieziony do szpitala dziecięcego w Prokocimiu, gdzie wykonano biopsję. Diagnoza okazała się bezlitosna. Neuroblastoma, nowotwór układu współczulnego w IV stopniu złośliwości. Co gorsze z przerzutami na skórę, szpik kostny, nerki, wątrobę. Zaczęła się walka o życie. Szpital stał się drugim domem Szymonka. Chemioterapia i operacja są już za małym mieszkańcem Tylicza. Przed nim jeszcze radioterapia, megachemia i autoprzeszczep.
- Jesteśmy w domu i szykujemy się do kolejnej serii badań, po której poznamy termin autoprzeszczepu. Prawdopodobnie nastąpi to jeszcze w maju – zaznacza pani Sara. - Szymek jest bardzo dzielny. To żywe dziecko, które nie daje po sobie poznać choroby. Próbuje już chodzić, uśmiecha się. To dodaje nam sił.
Rodzice muszą radzić sobie nie tylko z chorobą syna, ale też z ogromnymi kosztami terapii, na którą ich nie stać. Po autoprzeszczepie oraz radioterapii wskazana jest immunoterapia, która zmacnia organizm, by poradził sobie w razie kolejnego ataku nowotworu. Neuroblastoma niestety atakuje ponownie połowę wyleczonych dzieci, a wznowa to dla wielu praktycznie wyrok śmierci.
- Terapia nie jest refundowana, a jej koszt to ponad pół miliona złotych. Takich pieniędzy nie mamy – ubolewa mama Szymona. - Błagam o pomoc w tej walce na śmierć i życie.
Zbiórka na leczenie Szymona Porębskiego prowadzona jest na portalu siepomaga.pl. Można też wziąć udział w licytacjach na portalu społecznościowym Facebook.
[
](https://www.siepomaga.pl/zycie-szymonka "Siepomaga - pomoc dzieciom")
- Epidemia: Raport minuta po minucie. 23 242 nowe zakażenia. Zmarły 403 osoby
- Nowy Sącz na czarno-białych archiwalnych zdjęciach
- To znani sądeczanie z pierwszych stron gazet. Oni na co dzień goszczą w mediach
- Kiła, gruźlica, ospa… Na co chorowali mieszkańcy w 2019 roku
- Oto sądeczanie na fotografiach z dzieciństwa. Poznalibyście ich? [ZDJĘCIA]
- Zamawiaj do domu. Oto lista restauracji, które dowożą jedzenie w Nowym Sączu
