FLESZ - ZUS weryfikuje wypłacane świadczenia antykryzysowe
Andrzej kocha swoją pracę dziennikarza muzycznego. - Muzyka jest na zawsze moją pasją życiową i jak to znajomi żartowali: "Tobie to dobrze - słuchasz muzyki i jeszcze Ci za to płacą. Choć choroba chce mi to odebrać, to raka zmienimy na rocka - mówi mężczyzna.
Oto jego historia:
Rok 2018
Przed diagnozą Andrzej dwa razy stracił przytomność. - Będąc późnym wieczorem sam w domu przy komputerze, straciłem przytomność, upadając na metalowy stelaż z ukochanymi longplayami, wybiłem dziurę w głowie. Cudem pomogli mi sąsiedzi - opisuje.
Choć trafił na OIOM, oddział internistyczny zbagatelizował problem. Dwa miesiące później okazało się, że to był błąd. Badania wykazały guza mózgu, skąpodrzewiaka.
Guz umiejscowił się w pobliżu ośrodka mowy. W kwietniu 2019 roku Andrzej przeszedł koszmarną, 4,5-godzinną operację na żywo. Potem wielomiesięczną chemioterapia, rehabilitacja - prywatne zajęcia z dwoma logopedami, uczącymi mówienia, pisania, czytania. Było warto - udało się wrócić do pracy.
Rok 2020
W marcu 2020 roku chemia przestała działać. Pojawił się obrzęk, Andrzej stał się częściowo sparaliżowany. - Był prawie jak roślinka - wspomina jego matka, Elżbieta. Trzeba było działać błyskawicznie. To był czwartek, gdy jeden z profesorów postawił warunek „bezwzględne zgłoszenie się do szpitala w poniedziałek, wtorek - po tym terminie nie podejmę się już operacji, przy tym bez gwarancji zachowania mowy”.
- Dla mnie, wieloletniego dziennikarza radiowego, głównie muzycznego, brzmiało to podwójnie tragicznie - opisuje Andrzej.
Przeszedł operację 28 maja. Wszystko było dobrze, dopóki brał leki - zapobiegające obrzękom sterydy. Jednak po ich odstawieniu pojawiły się kilkunastodniowe napady gorączki, utrata kontaktu, drżenie, głębszy paraliż.
- Gdy pojawiła się gorączka dwa razy sprawdzano, czy syn jest chory na COVID, ale nikt nie przepisał sterydów, nie zrobił badań. Znów stał się prawie rośliną - opowiada matka, pani Elżbieta.
Teraz Andrzej razem z bliskimi, mamą i życiową partnerką, szuka nowych metod leczenia. Szansą jest immunoterapia w Kolonii. Andrzej już 5 października musi być w klinice, przejść niezbędne badania. Lekarze określą wtedy dokładny plan terapii i jej koszty.
- Zapowiedzieli, że to około 250 tysięcy złotych. Mamy tylko kilka dni, by zabezpieczyć mu możliwość terapii. Boję się. Już koszt biletów lotniczych, dwóch, bo Andrzej musi jechać z opiekunem, są dla nas ogromne. A nikt nie wie, co będzie dalej - mówi pani Elżbieta. Mogę liczyć tylko na pomoc innych ludzi. Prowadzimy zbiórkę w Fundacji Alivia. Dzięki Wam i Waszej pomocy raka zmienimy na rocka! - kwituje.
- Co oni wyprawiają?? Oto Najlepsze MEMY o kierowcach! Zobaczcie
- Kolejny potwór wyciągnięty z Wisły! Ta ryba przeraża
- Oto najdziwniejsze nazwy polskich wsi. W niektóre aż trudno uwierzyć
- TOP 15 ginekologów w Krakowie wg ZnanyLekarz.pl [LISTA]
- Kraków. W końcu rozpocznie się przebudowa al. 29 Listopada! Tak będzie wyglądać
- Atrakcyjne mieszkanie na wynajem. Tak internauci kpią z ogłoszeń [MEMY]
