Skąd zatem tak nagła zmiana podejścia straży miejskiej do bezpańskich psin? Okazuje się, że miasto właśnie zerwało umowę z Lecznicą Weterynaryjną "Serwin", która zajmowała się przechowywaniem złapanych czworonogów, a następnie organizowała dla nich transport do schroniska w Nowym Targu. Współpraca z prywatną firmą wygasła, bo jak tłumaczą urzędnicy, stała się nieopłacalna. Dotąd lecznica mogła przechowywać psy w swoich pomieszczeniach i wysyłać je do schroniska w grupie, dzięki czemu transport był tańszy. Powiatowy lekarz weterynarii dopatrzył się jednak w tej procedurze uchybień. Powołując się na ustawę o ochronie zwierząt lekarz uznał, że każdy pies natychmiast po schwytaniu przez straż miejską, powinien zostać zawieziony do schroniska.
Miasto ma podpisaną umowę z Nowym Targiem. W obie strony to 140 kilometrów. Przejażdżka psa w górskie rejony to koszt 292,74 zł brutto. Biorąc pod uwagę fakt, że tylko w ubiegłym roku straż miejska złapała 143 bezpańskie psy, rocznie na sam transport miasto wydałoby ok. 45 tys. zł.
- Nowelizacja ustawy weszła w życie już w 2012 roku, lecz zapowiadano, że będzie możliwe przetrzymywanie zwierząt do 15 dni przed transportem do schroniska - mówi Mariusz Stein, powiatowy lekarz weterynarii. - Do tej pory jednak nie pojawiło się stosowne rozporządzenie, więc w świetle prawa przetrzymywanie zwierząt jest nielegalne - dodaje.
- Rozpisaliśmy przetarg na opiekę medyczną nad zwierzętami, bo zanim pies trafi do schroniska, musi być przebadany - mówi Dorota Goławska. - Prowadzimy też rozmowy ze schroniskiem w Starym Sączu, żeby zajęli się czasowym przetrzymaniem naszych zwierząt, zanim zbierze się ich tyle, by zorganizować transport do Nowego Targu.
Współpraca ze starosądeckim schroniskiem to jednak rozwiązanie, którego nie uda się wprowadzić w życie z dnia na dzień.
- Chwilowo nie możemy przyjąć psów z Nowego Sącza - mówi Tadeusz Pasiut z Miejskiego Zakładu Gospodarki Komunalnej ze Starego Sącza. - Nie mamy warunków. Po pierwsze musielibyśmy zmienić statut, by móc działać jako tymczasowy hotel dla zwierząt, po drugie, nasze schronisko jest malutkie, ma ledwie kilkanaście miejsc. Aby przyjąć nowe zwierzaki, musielibyśmy dobudować przynajmniej 10 boksów.
Pasiut dodaje, że o ile procedury prawne mogłyby się zamknąć w ciągu kilku tygodni, to rozbudowa schroniska potrwa, w najbardziej optymistycznej wersji, przynajmniej 1,5 miesiąca.
Kolejnym pomysłem jest budowa międzygminnego schroniska, w którym znalazłoby się miejsce dla złapanych psów.
- Jesteśmy gotowi pokryć część kosztów budowy takiego schroniska - zapewnia Dorota Goławska. - Nie jest to możliwe na terenie miasta, ale mogłoby się udać na terenie gminy Chełmiec.
Wójt Chełmca Bernard Stawiarski przypomina, że w tej sprawie zapraszał Nowy Sącz do współpracy już w marcu ubiegłego roku, ale wtedy miasto nie odpowiedziało na ofertę. - My w tym czasie znaleźliśmy już teren pod budowę schroniska i zleciliśmy przeprowadzenie potrzebnych analiz. - mówi Stawiarski.
W Nowym Sączu o schronisku nikt nie myśli. Taktyka niedostrzegania problemu bezpańskich psów na dłuższą metę musi być zawodna. Zwłaszcza, że wyłapywanie czworonogów to "psi" obowiązek miasta.
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+