Po raz pierwszy akcja opozycji dotyczyła premii przyznanych przez odchodzącą z urzędu premier Beatę Szydło. Z sądeckich parlamentarzystów dostali ją wówczas Wiesław Janczyk i Piotr Naimski. Teraz działacze m.in. Platformy zajrzeli do oświadczeń majątkowych radnych PiS, którzy dzięki partyjnym układom otrzymali intratne kontrakty w państwowych spółkach.
Nie trzeba grać w totolotka
Na billboard Korowodu Wstydu trafił radny sejmiku województwa małopolskiego Paweł Śliwa. Jako wiceprezes zarządu ds. innowacji w Polskiej Grupie Energetycznej zarobił przez 2 lata ponad 1,5 mln zł.
- Po co grać w totolotka czy inne gry liczbowe, Wystarczy zapisać się do PiS-u, zostać radnym i jest się szybciutko milionerem - mówi Andrzej Czerwiński. Poseł PO dodaję, że jeszcze w 2015 roku Paweł Śliwa zarabiał około 100 tys. zł.
- To tylko fragment zawłaszczania tej przestrzeni - dodaje Edward Ucherski z sądeckiego Komitetu Obrony Demokracji. - Trzeba być obiektywnym, bo każda władza dąży do obsadzania swoimi ludźmi stanowisk, ale teraz nie są to pojedyncze przypadki, ale masowe.
Nie tylko Śliwa
- Nie mamy nic przeciwko temu, żeby ludzie zarabiali duże pieniądze, ale nie chcemy żeby łupem padały państwowe spółki - zaznacza Jacek Gwóźdź z Nowoczenej i przytacza przykład radnych PiS: Andrzeja Bodzionego i Patryka Wichra, których dochody w państwowych spółkach przekroczyły nawet uposażenie prezydenta miasta.
ZOBACZ KONIECZNIE:
WIDEO: Mówimy po krakosku - odcinek 17. "Bajgiel"
Autor: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, Nasze Miasto
>>> Zobacz inne odcinki MÓWIMY PO KRAKOSKU