Zobacz także: Marcinkowice. Nie chcą Romów za sąsiadów. Burmistrz nie zazdrości Romom
Pijany mężczyzna (miał 1,3 promila alkoholu w organizmie) pojawił się przed blokiem komunalnym. Był pobudzony. Krzyczał, że „nienawidzi Cyganów i ich pozabija”. Agresję skierował na 35-letnią kobietę z jej 15-letnią córką. To Polka mająca dziecko z Romem, a widok śniadej cery nastolatki doprowadził napastnika do furii.
- Gdy zauważyłam, że ma w ręce nóż, zaczęłam wzywać pomocy i uciekłam na parking, żeby mój krzyk usłyszało więcej ludzi - relacjonowała wówczas „Gazecie Krakowskiej” napadnięta matka.
Ratowali Polacy i Romowie
Chwilę później z bloku wybiegli zarówno Romowie, jak i ich polscy sąsiedzi. Otoczyli napastnika, uniemożliwiając mu atak. Ktoś zadzwonił po policję. Przybyli na miejsce funkcjonariusze obezwładnili furiata.
Potem 19-latek utrzymywał, że nie był agresorem, lecz ofiarą. Przekonywał, że został bez powodu zaatakowany przez Romów. Prokuratura nie znalazła jednak dowodów na potwierdzenie jego wersji. - Chłopak był chyba naćpany i dlatego wykrzykiwał głupoty - uważa Lucyna Jeleń, mieszkanka bloku przy ul. Kusocińskiego.
Przyglądając się zdarzeniu z okna, obawiała się, że sąsiedzi, którzy ruszyli na pomoc matce z dzieckiem, zrobią krzywdę napastnikowi. Tak bardzo się zaangażowali. Odetchnęła z ulgą, gdy na osiedle wjechał policyjny radiowóz.
- Czyn 19-latka miał charakter chuligański - podkreśla Zbigniew Gabryś, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Nowym Sączu. Sprawca dokonał go w miejscu publicznym i bez powodu. Osób, wobec których kierował agresję, nigdy wcześniej nie spotkał. Tłumaczył, że po prostu jest uprzedzony do Romów jako całej społeczności, a nie konkretnych osób.
Młody mężczyzna nie był dotąd karany. Za przestępstwo z nienawiści etnicznej grozi mu kara do pięciu lat pozbawienia wolności. Na procesie będzie odpowiadał z wolnej stopy. Nie było podstaw, by go aresztować. Objęto go natomiast dozorem policyjnym. Ma też zakaz opuszczania kraju i zbliżania się do pokrzywdzonych.
Elżbieta Garwol, teściowa zaatakowanej kobiety, ma nadzieję, że wymierzenie kary za ten czyn uświadomi ludziom, że nie można bezkarnie obrażać czy atakować kogokolwiek ze względu na jego pochodzenie.
Atak na spokojnych ludzi
Romowie podkreślają, że ślepa agresja została skierowana pod adresem ludzi, którzy nie sprawiają najmniejszych problemów.
- Razem z moim partnerem sprzątamy ten blok - opowiada Elżbieta Garwol. - Uczciwie pracujemy, dbamy o otoczenie. Jesteśmy spokojną rodziną. Na osiedlu nikt złego słowa o nas nie powie.
Dwóch synów tej polsko-romskiej pary uczy się w liceum. Córka kończy zawodówkę i chce być kucharką. Najstarszy syn niedawno zdał egzamin na prawo jazdy.
- Za pierwszym razem - mówi z dumą pani Elżbieta Garwol. Blokiem komunalnym przy ul. Kusocińskiego administruje Sądeckie Towarzystwo Budownictwa Społecznego. Mieszka tam 48 rodzin, w tym 12 romskich. Prezes STBS Maciej Kurp potwierdza, że rodzinie, na którą skierowano atak, nie można niczego zarzucić. - Chcą pracować, są zaangażowani w problemy tej blokowej społeczności, próbują je rozwiązywać. Można na nich polegać - mówi Maciej Kurp.
Krzysztof Popiela, pełnomocnik prezydenta Nowego Sącza do spraw Romów, uważa, że incydent z października ma charakter incydentalny i nie świadczy o tym, by w mieście narastały antyromskie nastroje. Nie zaprzecza jednak, że 700-osobowa społeczność doświadcza przejawów nietolerancji ze strony polskiej większości. - Często jest tak, że na drogę przestępstwa schodzi wąska grupa Romów, a odium za ich działania spada na całą tę społeczność - uważa Krzysztof Popiela.
- Znam dziesiątki przykładów romskich rodzin, które wiodą normalne, przykładne życie i znakomicie dogadują się ze swoimi polskimi sąsiadami.