ZUS sprawdza, czy na zwolnieniu lekarskim naprawdę chorujemy. Z przeprowadzonych w ostatnich pięciu miesiącach kontroli wynika, że część ubezpieczonych oszukuje.
- Niektórzy L4 wykorzystali po to, żeby przedłużyć sobie wakacyjny wyjazd albo wyremontować mieszkanie. Inni podczas zwolnienia byli obecni w pracy - mówi Maria Węglarz-Piwowar, naczelnik Wydziału Zasiłków Zakładu Ubezpieczeń Społecznych w Nowym Sączu.
Pracownicy sądeckiego oddziału ZUS odwiedzili 1,5 tys. osób. Okazało się, że 79 musieli cofnąć wypłatę chorobowego. Tym samym 67 tys. zł zostało w kasie instytucji. - Najczęściej kontrolujemy osoby, które często albo długo przebywają na zwolnieniu - podkreśla Węglarz-Piwowar. - Reagujemy też na donosy sąsiadów, członków rodziny, a nawet na anonimy.
Natomiast kontrolą orzekania o czasowej niezdolności do pracy zajmują się lekarze orzecznicy. W tym roku wezwali na komisję już trzy tysiące chorych i 306 z nich skrócili L4.
Właśnie na takie kontrole wielokrotnie był wzywany Leszek Gieniec z Nowego Sącza. Raz był na chorobowym, bo złamał rękę. Postanowił wyjechać do rodziny do Anglii i tam dochodzić do zdrowia.
- Uznałem, że skoro nie mogę pracować, a zgodnie ze zwolnieniem nie muszę leżeć w łóżku, to pojadę - opowiada sądeczanin. - Któregoś dnia przyszło wezwanie na kontrolę. Zadzwoniłem do ZUS i powiedziałem, jaka jest sytuacja.
Gieniec oświadczył, że może przyjechać na wskazany termin, ale chciał się upewnić, że zakład pokryje koszty podróży. Ostatecznie wyznaczono inną datę. - W końcu nie mam obowiązku siedzieć w domu i czekać na pracowników ZUS, którzy chcą sprawdzić, czy na pewno należy mi się chorobowe- wskazuje sądeczanin. - Dlatego nie mogli mi cofnąć wypłaty pieniędzy - zaznacza.
Sprawdziliśmy - i rzeczywiście. Jeżeli zwolnienie lekarskie nie nakazuje nam leżeć w łóżku, to możemy chorować, gdzie chcemy. Dobrze jednak zgłosić w ZUS-ie zmianę miejsca pobytu podczas L4.