O pomoc prosiła żona 34-latka, który zachowywał się bardzo agresywnie. Funkcjonariusze mieli go obezwładnić.
- Gdy funkcjonariusze dotarli na miejsce okazało się, że mężczyzna był tak agresywny, iż dwóch policjantów nie dało sobie rady i musiało wezwać posiłki - mówi Józef Palenik, prokurator rejonowy w Nowym Targu.
Jak się okazało, 34-latek leczył się psychiatrycznie, ale nie przyjmował przepisanych mu leków. W trakcie awantury, w szale porozbijał w domu szyby. Wtedy też rozciął sobie rękę. Policjanci wezwali więc karetkę.
- Udało im się obezwładnić mężczyznę, ale w czasie tej akcji 34-latek nagle zasłabł i stracił przytomność. Natychmiastowa akcja reanimacyjna nie przyniosła rezultatu. Mężczyzna zmarł.
Teraz prokuratura musi zbadać, co było przyczyną zgonu.
- Zostanie przeprowadzona sekcja zwłok - informuje prokurator rejonowy. - Już przesłuchano rodzinę mężczyzny oraz świadków, w tym policjanta dowodzącego akcją.
Prokuratorzy dodają, że będą także sprawdzać, czy w trakcie zatrzymania 34-letniego mężczyzny nie doszło do nadużycia siły ze strony policji.