To dobra wiadomość dla kierowców i inwestorów z tego regionu. Zresztą zyskają na tym wszyscy, bo dzięki zjazdom i wjazdom na autostradę A4 podróż z Krakowa do Katowic potrwa kilkadziesiąt minut krócej.
Stalexport uzależnia budowę węzła drogowego w Rudnie od remontów dróg powiatowych od strony Alwerni i Krzeszowic. Trasy muszą być gotowe na przyjęcie ruchu ciężkiego z autostrady. Jak na razie nie spełniają one warunków technicznych. Im wcześniej powiatom uda się doprowadzić drogi pomiędzy Krzeszowicami a Alwernią do dobrego stanu, tym wcześniej rozpocznie się budowa węzła.
- Prace drogowe idą pełną parą - zaciera ręce Jan Rychlik, burmistrz Alwerni. Jest przekonany, że to skróci oczekiwanie na inwestycję o co najmniej cztery lata. Udało mu się zaangażować w sprawę węzła wojewodę Stanisława Kracika. - Pomógł przekonać inwestora, jak strategiczne znaczenie dla Małopolski i Śląska ma ten zjazd - twierdzi Rychlik. Autostrada to dla mieszkańców jego gminy jedyne okno na świat. Teraz kierowcy jadący A4 z Krakowa muszą dojechać aż do Chrzanowa, by tam na najbliższym zjeździe cofnąć się do Alwerni.
- Bez dobrego połączenia komunikacyjnego odwrócą się od nas także inwestorzy, którzy są skłonni zostawić trochę grosza w Alwerni - żali się burmistrz Rychlik. Rafał Czechowski, rzecznik Stalexportu, przyznaje, że jeśli gminy wywiążą się ze swego zadania, węzeł powstanie szybciej. Stawia jednak dodatkowy warunek - konieczne jest wykonanie specjalistycznych badań i analiz, które pokażą, że po wytyczeniu nowych traktów biegnących przez Alwernię i powiat krakowski ciężarówki będą wybierać właśnie te nowe drogi. - Chodzi też o to, jaka będzie przepustowość tych dróg oraz ich nośność - mówi Rafał Czechowski. Już we wrześniu rozpocznie się kolejna tura spotkań z samorządowcami w sprawie stawianych przez inwestora wymogów.