Do dramatycznych w skutkach wydarzeń doszło w sylwestrową noc po północy 1 stycznia br. w klubie Kotłownia na Kazimierzu. Pojawił się tam podchmielony Tomasz C. z dwiema paniami. Do środka wpuściła go znajoma menadżerka. Mężczyzna spożywał alkohol i był hałaśliwy.
Dlatego menadżerka w pewnej chwili poprosiła ochroniarzy, by wyprowadzili na zewnątrz Tomasza C. i towarzyszące mu osoby. Tym bardziej, że całą trójka zachowywałą się w sposób uciążliwy dla innych gości lokalu.
Tomasz C. wdał się wtedy w sprzeczkę z Pawłem P. i Zenonem N. Znał obu mężczyzn, bo uczęszczał do siłowni, którą prowadzili na Zabłociu. Tego dnia Paweł P. pełnił obowiązki ochroniarza w klubie Kotłownia i to on siłowo wyprowadził Tomasza C. na zewnątrz lokalu. Użył też wobec niego gazu. Trwający kilka minut incydent rozegrał się na schodach klubu.
Obie strony sporu inaczej opisywały potem przebieg wydarzeń. Niestety kamery monitoringu nie obejmują zasięgiem wejścia do klubu Kotłownia.
Panie opuściły lokal razem z Tomaszem C. Jedną z nich Zenon N. popchnął na auto zaparkowane przed klubem. Tak potraktowani goście wezwali patrol policji, który pouczył ich o prawach i doradził, byt wystąpili na drogę sądową przeciwko agresywnym osobom. Tomasz C. pojechał do domu i tam zażył leki i wypił jeszcze trochę alkoholu.
O godzinie 2.42 uzbrojony w dwa noże znów zjawił się w Kotłowni i od tyłu bez ostrzeżenia zaatakował Zenona N. Jeden cios zadał mu nożem w szyję, drugi trafił w żuchwę. Szybka interwencja lekarzy uratowała życie rannemu.
Tomasz C. częściowo przyznał się do winy, ale zaprzecza, by chciał zabić mężczyznę. Był karany i za swój czyn odpowie w warunkach recydywy.