Zrozumiałam, że Kościół posiada Serce i że to Serce płonie miłością, że jedynie Miłość pobudza członki Kościoła do działania i gdyby przypadkiem zabrakło Miłości, Apostołowie przestaliby głosić Ewangelię, Męczennicy nie chcieliby przelewać krwi swojej - św. Teresa od Dzieciątka Jezus.
Ataki na papieża, jakie zdarzają się od czasu do czasu, nagłaśnianie skandali biskupów i księży to próba sprowadzenia Kościoła do instytucji czysto ludzkiej. Często jest on opisywany wyłącznie jako wielka korporacja, która dobrze dba o swoje interesy.
Wielkie laickie media nie przepuszczą żadnej okazji, by "zdemaskować" Kościół i ukazać w "całej krasie" wszystkie jego ułomności. A tych, jak każdemu człowiekowi, mu nie brakuje. Ale ten sposób opisu Kościoła nie prowadzi do lepszego poznania go. W jego centrum jest bowiem Serce - Boska Miłość, która go ożywia.
Jako ludzie wierzący nie obronimy świętości Kościoła polemizując z tymi, którzy obnażają jego grzechy. Możemy go bronić przede wszystkim wiarą w Jezusa, jego Głowę. Kościół jest wspólnotą uczniów Chrystusa stworzoną wyłącznie z Jego inicjatywy, a Duch Święty zesłany przez Ojca nieustannie mu towarzyszy, od Pięćdziesiątnicy aż po nasze czasy, i - jak zapewnia sam Jezus - nigdy go nie opuści.
Im brutalniej media ujawniają rzeczywiste grzechy ludzi Kościoła oraz im głębiej krzywdzą go niesprawiedliwymi oskarżeniami, tym Duch Święty troskliwiej nad nim czuwa, jak matka czuwa nad swym bezmyślnie krzywdzącym się dzieckiem lub też krzywdzonym przez innych.
Miast więc obrażać się na krytykę Kościoła, trzeba potraktować ją jako wezwanie do modlitwy i przejrzystości serca. I choć wszyscy członkowie Kościoła są krusi i kruche są też relacje, jakie budują w łonie wspólnoty eklezjalnej, to jednak on sam jest mocny mocą Jezusa i święty Jego świętością.
Jak ukazuje to dwa tysiące lat historii, w chwilach upadku i słabości ludzi Kościoła (choćby i na najwyższych stanowiskach) Duch Święty wzbudzał w nim wielkich świętych: mężczyzn i kobiety, którzy nie gorsząc się słabościami pasterzy i owiec, swoją modlitwą, posłuszeństwem, ubogim życiem i ofiarną służbą objawiali na nowo jego świętość oraz ewangeliczny dynamizm w nim ukryty.
Tak było w czasach Antoniego Pustelnika, Augustyna z Hippony, Franciszka z Asyżu, Katarzyny ze Sieny, Ignacego Loyoli, Jana Vianney, Teresy od Dzieciątka Jezus, Karola de Foucauld. I tak jest dzisiaj, w czasach męczenników oświęcimskich, Matki Teresy i Jana Pawła II.
Panie Jezu, obdarz nas miłością do Twojego Kościoła na wzór Twoich świętych. Niech dane nam będzie doświadczyć jego miłości. Niech okażemy się jego dobrymi synami.