"Celem uwiecznienia pamięci mistrza polskiego malarstwa Jana Matejki (…) Plac Główny na Kleparzu, między szkołą sztuk pięknych, rondlem bramy Floryańskiej, a kościołem św. Floryana położony ma się nazywać Placem Matejki" - zdecydowali radni w 1882 r. Matejko przechodził przez "swój" plac średnio dwa razy dziennie. O godz. 9 rano mistrz szedł z domu przy ul. Floriańskiej 41 do pracy w Szkole Sztuk Pięknych (dzisiejszej Akademii). Nie zawsze było mu dane rozkoszować się spacerem.
Często musiał prawie uciekać i to wcale nie przed wielbicielami jego sztuki. A zaczęło się to, gdy zaangażował jednego z żebraków do pozowania. Od tego czasu zaraz za Bramą Floriańską musiał prawie biec, a za nim biegła chmara "dziadów różnego gatunku, wzrostu, wieku i wyglądu, którzy go literalnie chwytali za poły ubrania, ględząc o jałmużnę.
W gromadzie tej były (…) dewotki, paniusie w (…) słomianych kapeluszach, potężna ilość zawodowych dziadów z (…) torbami, garbusy, kulawi na szczudłach, w końcu kilku kmiotków". Dopiero interwencja woźnych powodowała, że Matejko już "spokojnie, majestatycznie, wstępował kręconymi schodami na górę" i mógł udać się do swojej pracowni.