Zachodnich polityków skłoniło do zdecydowanych działań wobec Rosji dopiero zestrzelenie malezyjskiego boeinga i śmierć 298 osób, w tym większości obywateli Unii Europejskiej. Nie dało się już dłużej udawać, że państwo Putina to normalny kraj, z którym można robić miliardowe interesy, sprzedając choćby supernowoczesne okręty wojenne.
Prezydent Putin kpił z prawa międzynarodowego i światowej opinii publicznej. Drwił mówiąc, że żołnierze rosyjscy na Krymie ("zielone ludziki"), to zwykli ludzie, którzy kupili broń i mundury w sklepach. Kłamał, gdy mówił, że rosyjska armia nie wspiera separatystów na Ukrainie. Kremlowska propaganda wmówiła większości Rosjan, że ich kraj to mocarstwo, które walczy w obronie "russkogo mira" (rosyjskiego świata) przed NATO i faszystami z Kijowa. Imperialna polityka wywindowała popularność Putina na rekordowy poziom. Jego notowania nie spadły, choć Rosji grozi zapaść gospodarcza z powodu sankcji i niskich cen ropy.
Historia przyśpieszyła za sprawą Ukrainy. W styczniu br. protesty na Majdanie trwały od ponad miesiąca. Nikt nie sądził, że wkrótce Wiktor Janukowycz straci władzę, a Rosja zagarnie Krym i wesprze zbrojnie separatystów w Donbasie. Tysiące Ukraińców na centralnym placu w Kijowie żądało podpisania umowy stowarzyszeniowej kraju z UE. Nie godzili się na ekonomiczną i polityczną integrację z Rosją, do której parł Janukowycz.
Skorumpowana władza, kuszona petrorublami, wolała jednak zacieśniać związki z silniejszym sąsiadem niż z Zachodem. Unia nie była tak szczodra w obietnicach jak gospodarz Kremla, a jeszcze wymagała gruntownych reform. Dla ekipy rządzącej na Ukrainie, czerpiącej miliardowe profity z nieprzejrzystego polityczno-ekonomicznego systemu i rosyjskiego wsparcia, wybór był oczywisty. Gdy w styczniu Putin szykował się do igrzysk w Soczi, ukraiński parlament (zdominowany przez ludzi Janukowycza) przyjął ustawy, które ograniczyły swobody obywatelskie.
W Kijowie padły pierwsze ofiary śmiertelne. Kolejni protestujący polegli miesiąc później podczas próby pacyfikacji Majdanu. Zastrzelenie kilkudziesięciu osób przyniosło skutek odwrotny do zamierzonego. Zrodziło "Niebiańską sotnię" - nowy symbol ukraińskiej walki o wolność. Zrewoltowani Ukraińcy zmusili do ucieczki Janukowycza. Władzę przejęła opozycja z obecnym prezydentem Petrem Poroszenką i premierem Arsenijem Jaceniukiem na czele. Dzień później Putin ogłosił zakończenie igrzysk w Soczi.
Świat czekał na ruch Rosji... I tak jest do dzisiaj. Putin podejmuje kroki, na które Zachód odpowiada niemrawo. Kreml nie rezygnuje z Ukrainy, jej integracja z Zachodem pokazałaby bowiem słabość współczesnego cara. Czy zdecyduje się na otwartą inwazję?
Jedno jest pewne: Ukraińcom nie brakuje determinacji do walki. Pokazali to w mijającym roku na Majdanie i w Donbasie.
Zobacz najświeższe newsy wideo z kraju i ze świata
"Gazeta Krakowska" na Youtubie, Twitterze i Google+
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!