Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ochroniarze bili nietrzeźwego klienta sklepu "w samoobronie"? Mają proces

Artur Drożdżak
Wiesław C.
Wiesław C. fot. Artur Drożdżak
Pierwsi świadkowie zaczęli zeznawać przed krakowskim sądem na procesie dwóch ochroniarzy agencji Justus oskarżonych o śmiertelne pobicie 38-letniego Rafała Woźniaka, klienta sklepu Lewiatan przy ul. Senatorskiej. Oskarżonym grozi do 10 lat więzienia. 38-letni Rafał Woźniak nie przeżył interwencji dwóch pracowników. Doznał złamania kilku żeber, zmarł, bo miał krwotok z pękniętej śledziony.

Świadek, 33-letnia sklepowa Wioletta S. powiedziała na rozprawie, że 23 listopada 2013 r. widziała jak jeden ochroniarz kopie w brzuch klienta sklepu Lewiatan, a drugi używa wobec niego gazu łzawiącego.

Do interwencji ochroniarzy doszło, gdy pracownica sklepu wezwała ich ochronę do nietrzeźwego klienta, który po odmowie sprzedaży alkoholu nie chciał wyjść ze sklepu i udaremniał jego zamknięcie. Ochoniarze Wiesław C. i Marek J. wyprowadzili klienta na zewnątrz. Mężczyzna, uderzony przez jednego z nich pięściami w korpus, zdjął okulary, kurtkę i zadeklarował chęć walki. Użyto wobec niego gazu pieprzowego.

Świadek Wioletta S. potwierdziła, że Woźniak zrobił w sklepie zakupy spożywcze, a na koniec chciał jeszcze dokupić piwo. Wtedy odmówiono sprzedaży mu alkoholu, bo był nietrzeźwy. Stał się wulgarny i nie chciał opuścić sklepu.

- Powiedział, że jemu się nie spieszy, może w sklepie zostać do rana - zeznała sklepowa. Dopiero ochroniarze go wyprowadzili. Sklepowa widziała, jak jeden z nich bardzo kopie w brzuch nietrzeźwego, że ten się cofa od silnego uderzenia. On i ochroniarz stanęli wtedy w postawie bokserów.

- Nie byłam w stanie patrzeć co się dalej dzieje - nie kryła świadek zszokowna brutalnością interwencji. Po chwili do akcji włączył się drugi ochroniarz, który z auta wziął pojemnik z gazem i użył go wobec klienta. Przy okazji ucierpiała i pracownica sklepu, która już zamykała kratę przed drzwiami. Z kolei kasjerka Katarzyna U. Dostrzegła, że jeden z ochroniarzy wykonuje zamach, jakby chciał kopnąć pokrzywdzonego. Samego uderzenia nie widziała. Potwierdziła, że dzień po śmierci mężczyzny przychodzili do sklepu inni klienci i pytali, czy "tu mordują".

Pobity wrócił do domu, uskarżał się na ból, ale nie poszedł do lekarza, choć miał złamanych kilka żeber. Następnego dnia zmarł. Bezpośrednią przyczyną zgonu był krwotok z pękniętej śledziony.

Marek J. nie przyznał się do winy. Wyjaśnił, że działał w ramach uprawnień, nie pobił agresywnego mężczyzny. Potwierdził, że co prawda uderzył go, ale "była to forma obrony i nie zrobił mu krzywdy". Wiesław C. także utrzymuje, że jest niewinny. Tłumaczył, że użył tylko gazu pieprzowego i nikogo nie bił, a jedynie "odpychał". Marek J. jest tymczasowo aresztowany, Wiesław C. odpowiada z wolnej stopy.

Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska