Igor Herbut wychował się w łemkowskiej rodzinie, która mocno kultywowała swe muzyczne tradycje. Ojciec gra i śpiewa, matka prowadzi młodzieżowy chór. Nic więc dziwnego, że ich syn od małego występował w dziecięcych zespołach ludowych. Z czasem zainteresował się muzyką popularną – i sam nauczył się grać najpierw na gitarze, a potem na fortepianie. W końcu postanowił zgłosić się na eliminacje do programu „Must Be The Music”.
- Na preselekcje do Wrocławia poszedłem wyłącznie z moim kuzynem Adamem i gitarą. Zaśpiewaliśmy piosenkę po łemkowsku, drugą po ukraińsku, a kolejną po angielsku. To się w jakiś sposób przyjęło – dostaliśmy telefon półtora miesiąca później, że dostaliśmy się do „Must Be The Music”. Zaproszono nas na casting do Warszawy i wtedy pomyślałem o tym, żeby ściągnąć muzyków, których zawsze chciałem mieć przy sobie – mówi Igor.
Chłopcy musieli szybko wymyślić sobie nazwę. Postanowili więc skleić słowo „Lem” od łemkowszczyzny z „On” z brytyjskiego „Turn On”, czyli włącz. Pod tym szyldem dotarli do finału telewizyjnego talent-show i zdobyli jego laury. To natychmiast otworzyło im drogę do kariery. Zaledwie rok później pojawił się debiutancki album zespołu, który promowała seria koncertów w całej Polsce. Występy LemOna przyciągały tłumy fanek – bo frontman zespołu szczególnie spodobał się przedstawicielkom płci pięknej.
- Nasze piosenki to nie jest taki łatwy pop, który przechodzi bez problemu przez wszystkie badania słuchalności. O to, by „Scarlet” była grana w radiu, walczyli sami nasi fani. Podobnie było z „Napraw”. Dzisiaj nie wyobrażam sobie, żeby te piosenki mogły być grane w radiu. Bo radio bardzo się zmieniło. My trafiliśmy na taki ostatni moment, w którym ze swoją wielką emocjonalnością i moim darciem mordy, można było jeszcze pojawić się w mainstreamowym radiu – tłumaczy Igor w „Gazecie Krakowskiej”.
Dwie pierwsze albumy LemOna okazały się bestsellerami i pokryły się platyną. Wtedy muzycy grupy postanowili stworzyć coś bardziej ambitnego. Tak powstał materiał na płytę „Tu”, która przyniosła nieco inną muzykę – alternatywny rock, odwołujący się do dokonań Radiohead czy nawet Sigur Rós, ale też czerpiący inspirację z twórczości The Beatles i Pink Floyd. Krążek nie sprzedawał się już tak dobrze, ale zebrał liczne pochwały w mediach.
Po wydaniu trzech płyt posypał się skład LemOna. Działalność grupy została więc zawieszona – a Igor wykorzystał ten czas na nagranie solowego albumu. „Chrust” zainspirowały narodziny syna wokalisty i przyniósł bardziej liryczną muzykę. Pandemia sprawiła, że piosenkarz zebrał nowy skład i zapowiedział powrót LemOna do pełnej aktywności. Efektem tego okazał się album "Piątka" z 2023 roku, na którym muzycy powrócili do piosenkowego repertuaru, nie rezygnując przy tym z rockowego pazura. Przypieczętowaniem powrotu okazał się występ grupy na Pol'and'Rock Festivalu.
