https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Odkrywcy "złotego pociągu" ujawnili się. Piotr Koper i Andreas Richter mają środki, by go wydobyć

Artur Szałkowski
Dariusz Gdesz / Polska Press Grupa
Znalazcy „złotego pociągu” ujawnili swoją tożsamość. Piotr Koper i Andreas Richter oświadczyli w rozmowie z dziennikarzami "Panoramy", że odkrycia miejsca ukrycia pociągu pancernego dokonali w oparciu o „własną wiedzę i umiejętności”. Nas przekonują, że wkrótce zdradzą więcej szczegółów o złotym pociągu.

W oświadczeniu odczytanym przed kamerą TVP Piotr Koper i Andreas Richter oświadczyli (treść oświadczenia odczytał Piotr Koper), że dokonali prawnego zgłoszenia znaleziska do instytucji państwa oraz precyzyjnie wskazali jego ukrycie. Znalazcy oświadczyli, że posiadają niezbite dowody jego istnienia. Dodali, że wrzawa medialna na ten temat nie została rozpętana przez nich, lecz z powodu wycieku poufnych dokumentów, które były złożone w urzędzie państwa. W związku z tym o sprawie została powiadomiona prokuratura.

Piotr Koper odniósł się także do doniesień medialnych dotyczących tego, że kosztami wydobycia pociągu zostanie obciążone państwo. Wyjaśnił, że posiadają sponsorów, którzy są gotowi opłacić koszty jego wydobycia i zabezpieczenia gruntu. Mężczyźni przyznali, że są gotowi dokonać tego własnym sprzętem.

Prezydent Wałbrzycha o wojsku na terenie poszukiwań: Chodzi o bezpieczeństwo, nie o skarby

Znalazcy podkreślili w oświadczeniu, że nigdy nie warunkowali ujawnienia miejsca ukrycia pociągu od uzyskania znaleźnego, gdyż znaleźne w wysokości 10 proc. wartości znaleziska należy się im z mocy ustawy. Mężczyźni deklarują przekazanie znacznej części znaleźnego na stworzenie muzeum o "złotym pociągu". Uważają również, że pociąg powinien pozostać na Dolnym Śląsku, jako ogromna atrakcja turystyczna.

Piotr Koper i Andreas Richter twierdzą także, że przy typowaniu miejsca znaleziska posługiwali się wiedzą zdobytą w oparciu o zeznania świadków oraz wykorzystując własny sprzęt i jego możliwości. Znalazcy ujawnili, że pociąg nie został ukryty w tunelu, tylko zasypany.

Wkrótce zdradzą więcej szczegółów
W rozmowie z nami Piotr Koper powiedział, że na przyszły tydzień została zaplanowana konferencja prasowa. Ma być na niej ujawnione więcej niż dotychczas szczegółów sprawy, która od prawie trzech tygodni jest w centrum uwagi całego świata.

– Na konferencję chcemy zaprosić Tadeusza Słowikowskiego, który sprawą ukrytego przez Niemców pociągu na terenie Wałbrzycha zajmuje się od dawna. To właśnie od niego po raz pierwszy usłyszałem o tej historii – mówi Piotr Koper. – Potwierdzam, że poszukiwania rozpoczęliśmy od słynnego 65 km linii kolejowej z Wrocławia do Wałbrzycha, ale dalszy przebieg prac był prowadzony już w oparciu o nasze dokumenty, ustalenia i relacje świadków. Tadeuszowi Słowikowskiemu należą się jednak podziękowania i uznanie, bo dla wyjaśnienia tej tajemnicy zrobił bardzo wiele.

Artykuł o Tadeusz Słowikowskim, który od ponad pół wieku zajmuje się wyjaśnianiem zagadki ukrytego pociągu

Piotr Koper odniósł się również do współpracy, a raczej obecnie jej braku pomiędzy znalazcami oraz władzami miasta i województwa. Nie zaproszono ich np. na rozmowy z przebywającymi w Wałbrzychu przedstawicielami Wojska Polskiego, którym mogliby udzielić cennych wskazówek dotyczących miejsca ukrycia cennego znaleziska.

WSZYSTKIE WIADOMOŚCI O ZŁOTYM POCIĄGU W JEDNYM MIEJSCU - ODWIEDŹ NASZ SERWIS SPECJALNY "ZŁOTY POCIĄG"

Komentarze 36

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

W
Winnertomas
Historia Polskiego Górnictwa pokazuje, że jak się chce to można wiele. pamiętamy nie tak dawną historię poszukiwań ciał zaginionych pod ziemią górników z kopalni Wujek. Determinacja władz kopalni sięgnęła zenitu, dla ratowania górników poświęcili swój czas i pieniądze, a część z nich ponownie ryzykowała życiem.

Szukanie skarbów to nie to samo co szukanie ludzi tego nie można równać. Jednak z taką samą, bądź podobną determinacją można podejść do takich znalezisk.
c
cytat z książki Konopielka
Wójt: - Słuchajcie taplarscy, jak wszystkim wiadomo, tam na górce pod głazem leży zakopany koń. Cały ze złota. Tak, czy nie?Filip Pierdun: - Ogon i grzywa śrebrne!Wójt: - A niech będzie że śrebrne - ale reszta ... złoto...Filip Pierdun: - Nie! Kopyta żelazne!Wójt: - No dobra, kopyta żelazne, ogon i grzywa srebrne - ale reszta złoto.Domin: - To Wy uważacie, że ten koń tam jest?Wójt: - A Wy że nie?Domin: - Tego nie mówię...Wójt: - A teraz mi powiedzcie, ile za takiego konia można kupić, no powiedzmy - cukru? No ile wozów? Takich czubatych! Jak z drzewem. Albo z gnojem.ktoś z sali: - Tysiąc!Wójt: - Ha ha ha. A ja wam powiem, że za takiego konia można kupić cukru, smalcu, marmolady, kiełbasy tyle, że wy by za sto lat tego nie zjedli.Domin: - Złoto w świecie drogie...Wójt: - Właśnie. A ja się was pytam, dlaczego nie przekopiecie szpadlami tej górki, co?Filip Pierdun: - Nikt nie próbuje, bo czort pilnuje!Wójt: - Toć macie na diabła święconą wodę. Bo tak naprawdę taplarscy, to nie diabła się boicie, a tego, że nic tam nie znajdziecie, o. I skończy się bajanie - o smakołykach, strojach, dworach...◾opis: zebranie
F
Faktycznie ,dobrze mówi
Jeśli nic tam nie ma ,staniemy się pośmiewiskiem
M
Mariusz Max Kolonko
Proponuję poszukać w necie komentarza Kolonko , bardzo trafnie to ujął . Trudno się z nim nie zgodzić
Z
Zocha
mi to lata. co mam jutro do gara włożyć myśle.
z
zibi
we Wrocławiu na Kraszewskiego rezerwuję Panu miejsce
L
Lien
Wyłączcie to automatyczne odpalanie filmików, bo cholera może człowieka wziąć jak ma uruchomione cztery karty z artykułami i na każdej coś tam brzęczy. Dodatkowo filmik jest w połowie strony - wrzucajcie go chociaż na górę żeby szybko można było dać pauzę. Jak będę chciała obejrzeć to sobie włączę.
:-)
Nie ma i nie będzie.

Będą kolejne wystąpienia, opowieści, potem oskarżenia, itd.
A pociągu nie będzie.
Bo go nie ma.
I
Inni niekoniecznie
Zmień sobie nicka na "Baran z Komody", bo takie smutne bzdury wypisujesz, że zęby bolą.
e
edfr
Przypadkiem też tam nie odkryli? :P
W
Waran z Comodo
Przecie takie tajemnice II-WŚ w cywilizowanym świecie maja charakter 'TOP SECRET' ! Tak jak w Tunelu Tauryjskim w Austrii koło Bockstein w 1945 roku Yankesi ani mru mru,a przejęli skład z łupami zagrabiony Żydom węgierskim.I po ptokach.My jeszcze nie wiemy....nic od dwóch niby znających i krzyczymy na cały Świat.Już nie tylko Żydzi ale Ruscy ostrza pazury. Inni też.
n
niewiedza
Nie ma nic lepszego jak lektura, która bawi do łez. Tak właśnie było w przypadku tej książki. „Konopielka” to lektura szkolna, jednak ja nie miałam jej w technikum na swojej liście, a szkoda, bo książka jest naprawdę świetna i chyba każdy, kto ją czytał, powie dokładnie to samo. Akcja książki dzieje się na upadłej wsi, typu – zabitej deskami – na wschodzie Polski, a konkretnie w okolicach Białegostoku. Ludzie z Taplar, bo tak nazywa się miejscowość, są mocno zacofani, ale bardzo wierzący, jednak nie tylko w Boga lecz też we wszelkiego rodzaju zabobony. Czasem boją się własnego cienia, a sen z powiek spędza im zakopany w pewnym miejscu złoty koń. Żyją bez bieżącej wody i elektryczności, odgrodzeni od świata nigdy niewysychającym bagnem. Dodatkowo, jakby tego nam było mało, są niepiśmienni i nie potrafią czytać. Ale żyją własnym rytmem i w zgodzie z naturą. Nie patrzą na kalendarz czy zegar i pomimo biedy są na swój sposób szczęśliwi. Aż pewnego dnia do wsi przyjeżdżają urzędnicy z zamiarem wysuszenia bagna, doprowadzenia elektryczności i założenia szkoły. Wtedy wszystko ulega zmianie. Na początku Taplarzanie naśmiewają się z zamiarów „mieszczuchów”, ale z czasem zaczynają dostrzegać realne zagrożenie dla swojego bytu. Najwięcej ziarna niezgody zasiewa między nimi nauczycielka, którą główny bohater porównuje do postaci z wierzeń ludowych – konopielki – nagiej, szczupłej kobiety ze szpiczastymi piersiami, która dzieci depczące zboże wciąga do siebie i łaskocze tymi piersiami, aż do ich śmierci. Właśnie ta „konopielka”, mimo swego niewinnego wyglądu i zachowania, sieje zło i spustoszenie. Ale nie będę zdradzać szczegółów, bo uważam, że każdy powinien zapoznać się z tą książką. „Konopielkę” na początku czyta się ciężko, ze względu na specyficzny (wiejski) język, ale po pewnym czasie można się przyzwyczaić i książkę dosłownie się pochłania. Zachęcona lekturą pobiegłam obejrzeć film i o dziwo był prawie tak samo dobry jak książka! Mało było wątków, które się nie pokrywają ze „słowem pisanym”. Dlatego serdecznie polecam tę lekturę, a kto nie lubi czytać, niech obejrzy film, bo warto.
a
andrzej witkowski
co ten psedo prezydent bieda miasta sie wcina? juz wczoraj mowili ze ten pociag nie jest w walbrzychu tylko na terenie powiatu swidnickiego. znowu cham z PO przypisuje sobie cos co nie jest jego
g
gf
Wszystkie z,grawerką BELONGS TO INTERNATIONAL ICKI NEW YORK
j
jasio
Ja odkrylem ten pociag i jest moj juz kupilem lopate zeby kopac jak tych dwoch sie tu wpier..,o Wara chamy od mojego zlota. Po 40 latach pracy rzad obliczyl mi 500 zlotych emerytury zlodzieje a teraz chca mi odebrac pociag ktory ja z Hansem schowalismy przed komunistami
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska