Włodzimierz Senkowski był jednym z ostatnich uczestników akcji pomocy, jaką mieszkańcy Brzeszcz nieśli więźniom niemieckiego obozu koncentracyjnego i zagłady Auschwitz-Birkenau. Zmarł 28 czerwca w wieku 90 lat.
Podczas różnych spotkań zawsze podkreślał, że takich jak on wśród brzeszczan było wielu. Sam w tamtym czasie był nastolatkiem. Gdy wojna wybuchła skończył 10 lat. Nie zastanawiał się wówczas, co mu grozi. Brał chleb i zanosił w umówione miejsca. Dzieciom było łatwiej przejść obok niemieckich patroli niż dorosłym.
- Chleb porcjowało się już w domu, a potem z moimi rówieśnikami przenosiliśmy go na Nazieleńce do domu najdalej wysuniętego, gdzie pracowali więźniowie - opowiadał Włodzimierz Senkowski podczas jednego ze spotkań z uczniami Szkoły Podstawowej nr 1 im. St. Staszica, której był absolwentem.
Jest upamiętniony w książce „Ludzie dobrej woli” wydanej przez Państwowe Muzeum Auschwitz-Birkenau w 2005 r., poświęconej mieszkańcom ziemi oświęcimskiej, w tym brzeszczanom niosącym pomoc więźniom KL Auschwitz.
Za pomoc sami zginęli w Auschwitz
Wielu mieszkańców Brzeszcz za swoją działalność poniosło najwyższą cenę, jak Jan Nosal i jego żona Gabriela, którzy zginęli w Auschwitz.
Jan Nosal to znacząca postać w historii Brzeszcz. Był znanym działaczem Polskiej Partii Socjalistycznej, reprezentantem górników. Duża popularność w Brzeszczach, ale także w okolicy sprawiła, że w 1928 r. został wybrany posłem na Sejm RP. Gdy zaczęła się okupacja, także natychmiast zaangażował się w działalność konspiracyjną. - Wraz z prababcią Gabrielą był założycielem jej brzeszczańskich struktur - mówi Grzegorz Siuta, prawnuk Jan i Gabrieli Nosalów.
Na początku sierpnia 1943 r. Jan Nosal został aresztowany przez Niemców. - Łącznicy ostrzegali go wcześniej, że może zostać zatrzymany przez gestapo, że powinien opuścić Brzeszcze - podkreśla Grzegorz Siuta. - Jakiś czas jednak przed aresztowaniem został uderzony dyszlem od wozu, miał złamany nos. Liczył, że zdąży wrócić do zdrowia jeszcze w domu, zanim wyjedzie do Krakowa. Niestety, nie zdążył - dodaje.
9 sierpnia 1943 r. w nocy Nosalów wyrwał ze snu łomot do drzwi ich domu. Gestapo zabrało Jana, jego żonę i łączniczkę Franciszkę Mazurową. Dzień później ich córce Oldze, udało się zobaczyć jeszcze z nimi na posterunku w Brzeszczach. Zdążyła przekazać rodzicom, że wszystkie materiały, w tym ulotki i prasa konspiracyjna, które były zakopane w ogrodzie zostały zniszczone.
Nic to już jednak nie zmieniło w losach Nosalów. Wkrótce zostali przeniesieni na gestapo do Oświęcimia, a stamtąd trafili do KL Auschwitz.
Kilka miesięcy później Olga otrzymała urzędowe zawiadomienie, że jej ojciec zginął w obozie 11 stycznia 1944 r. Podobny los spotkał jego żonę. Na cmentarzu w Brzeszczach jest symboliczny grób Nosalów, Jan Nosal jest także patronem jednej z ulic w tym mieście. Oboje za swoją działalność zostali odznaczeni pośmiertnie Krzyżami Grunwaldu. - Wspomniana babcia Olga także była zaangażowana w działalność konspiracyjną - dodaje Grzegorz Siuta.
Jak to się stało, że tak dużo brzeszczan było zaangażowanych w działalność konspiracyjną i niesienie pomocy więźniom obozu?
- Uważali, że jest to ich obowiązkiem i pomagali, chociaż ryzyko było ogromne - podkreśla Agnieszka Molenda, prezes Fundacji Pobliskie Miejsca Pamięci Auschwitz-Birkenau w Brzeszczach, która m.in. dokumentuje działalność konspiracyjną w Brzeszczach w czasie okupacji i przygotowała wystawę poświęconą „Ludziom dobrej woli” z terenu tej gminy.
Jej zdaniem, nie bez znaczenia była bardzo rozwinięta na tym terenie przed wybuchem II wojny światowej działalność Związku Harcerstwa Polskiego oraz innych organizacji patriotyczno-niepodległościowych jak Strzelec i Sokół. To z ich szeregów wywodziło się potem wielu konspiratorów.
Ponadto, jak dodają w fundacji, 15 sierpnia 1942 r. powstał podobóz Jawischowitz, jako filia KL Auschwitz, który niemal wbił się w środek miejscowości. Okoliczna ludność widziała więc dobrze, co spotyka znajdujących się w nim więźniów, w większości wykorzystywanych do niewolniczej pracy w kopalni. W 1944 r. było ich około 2,5 tys. Aż 95 proc tej liczby stanowili Żydzi europejscy: holenderscy, francuscy, węgierscy i austriaccy.
Nie jestem bohaterką
Stanisława Morończyk, inna także nieżyjąca już brzeszczanka, która z narażeniem życia pomagała osadzonym w obozie, przed wojną była właśnie harcerką i działała w szeregach Sokoła.
W 1939 r. zdała egzamin dojrzałości. Jej dalsze plany życiowe przerwał wybuch II wojny światowej. Dla niej, gdy widziała wycieńczonych więźniów, kierowanych z obozu do pracy w różnych miejscach Brzeszcz podjęcie działalności konspiracyjnej i pomoc im stało się czymś naturalnym. Od 1943 r. działała w strukturach Armii Krajowej.
- Nigdy wcześniej nie spotkałam ludzi, dla których zwykła kromka chleba była jak prawdziwy ratunek - opowiadała Stanisława Morończyk w filmie dokumentalnym „Przerwana lekcja”. Wspomina w nim także sytuację, gdy któregoś dnia zabrakło już chleba przynoszonego w umówione miejsca, a przyszedł jeszcze jeden więzień. - Jego rozpacz i słowa: „nie ma chleba, nie ma chleba” wracają do mnie przez całe życie - mówiła kilka lat temu pani Stanisława.
Często także powtarzała, że nie czuje się bohaterką. - Robiłam to co do mnie należało, jako młodego człowieka, to był mój obowiązek - podkreślała Stanisława Morończyk, dodając, że właściwie to była pośrednikiem, przekazującym chleb, zupę, lekarstwa, które dawali jej mieszkańcy.
Konspiratorzy pomagali ponadto w kontaktach więźniów z ich rodzinami, w organizacji ucieczek z obozu. Wśród relacji z okresu okupacyjnego w Brzeszczach często pojawia się także nazwisko Marii Bobrzeckiej, aptekarki, która do działalności konspiracyjnej przystąpiła w 1940 r. To właśnie przekazywane od niej leki i materiały opatrunkowe ratowały życie więźniom Auschwitz. Pod pseudonimem „Marta” działała w grupie PPS, współdziałając m.in. w siatce z Janem Nosalem oraz wspierając działających na tym terenie żołnierzy Batalionów Chłopskich i Armii Krajowej.
W Fundacji Pobliskie Miejsca Pamięci Auschwitz-Birkenau podkreślają, że ta lista osób z gminy Brzeszcze zaangażowanych w działalność konspiracyjną jest bardzo długa.
Oświęcim. Historia ukryta w skrytce na strychu. Znaleziono g...
WIDEO: Jakie hasła zabezpieczają nas w sieci?
Źródło: Dzień Dobry TVN/x-news
