Nie jest to łatwe, gdyż na naszych oczach rośnie armia celebrytów, którzy muszą być podglądani i opisywani, bo to często jedyna forma ich społecznego istnienia. Co najwyżej brukowiec nie zawsze wie, czy ktoś, kogo ośmiesza, to jeszcze celebryta, czy już np. aktor, który ma swoje działania i swoje osiągnięcia i w nich jest ciekawszy, niż w plotce.
Bo z aktorami - sprawa jest poważniejsza. Trzeba samemu czuwać. Nie biorę udziału w żadnym celebryckim spędzie, nie daję się fotografować. Omijam bankiety, wybory postaci roku , nawet premiery, gdzie trzeba na ściance stawać i fotografować się. Nie biorę w tym udziału, bo mnie to kompletnie nie interesuje. Niestety, nie mam wpływu na kłamstwa, vide: "umierająca żona", z którym to kłamstwem nawet nie walczyłem. Nie narzekam - udaje mi się. Udaje mi się nawet nie wpuszczać do domu ekip filmowych, które nachodzą mnie ciągle.
Ale czasem "tracę czujność". Oto np. Festiwal Gwiazd w Międzyzdrojach, Festiwal w Świnoujściu: kiedyś tam pojechałem, było to wiele lat temu, ale moje zdjęcia z plaży, gdy ważyłem jeszcze 100 kg, do dziś są w obiegu. Najgorsze, że jak już wejdziesz w środek takiego spędu, to cię tam ciągają i każą się wypowiadać na różne tematy, o których często nie masz pojęcia. Wszystko jest pomieszane, nagle się orientujesz, co się dzieje - ale już jest za późno. Takiej popularności nie lubię, taka mi przeszkadza.
Niezbędnie potrzebny jest mi stan spokoju. Żeby pracować. Ale z drugiej strony, może już nie jestem w kręgu zainteresowania tych wszystkich plotkarskich portali. Rzeczywiście, młodszych "biorą". Ale z młodszymi bywa też różnie. Maciek powygrywał wszystkie procesy z brukowcami, nie tylko po "Pokłosiu", ale po wydarzeniach w swoim życiu prywatnym. 100 tysięcy złotych mu zasądzono odszkodowania, które przeznaczył na hospicjum w Łodzi. Aliści okazało się, że pewien potentat wydawniczy, nazwijmy go "Amfora", wydawca prestiżowej gazety - ma też, o czym chyba nikt nie wiedział, swój plotkarski portal. I gdy Maciek en block wygrał wszystkie sprawy, to również ten portal musiał zapłacić i wycofać plotki.
I nagle Maciek dostaje list z tego koncernu, gdzie adwokat pisze takie zdanie: Nasz koncern bez pana Stuhra sobie poradzi, tylko pytanie, czy pan Stuhr sobie bez naszego koncernu poradzi.
Maciek wystosował list do redaktora naczelnego i do jego zastępcy, otrzymał od nich odpowiedź przepraszającą, ale bezczelność ich adwokata pozostaje bezczelnością. Takie media są niebezpieczną władzą. Oni wiedzą, jaką mają siłę, jak niebezpiecznie igrają na polu etyczno-moralnym, dlatego łatwo aktorowi potrafią zagrozić! Co to znaczy? Że będzie dostawał negatywne recenzje, a może będzie na niego embargo? Jak śmie ktoś oficjalnie taki list wystosować? Ile w tym pogardy, buty! I niby jesteś na świeczniku, niby jesteś idolem, a jak tylko "podskoczysz", to ci okażą najdalej idącą pogardę. Tak jest tylko w Polsce. Dlaczego?
Dawniej się mówiło, że jest to pozostałość niegdysiejszych różnic społecznych. Jak klasyk stwierdził: "Pon jest taki - a jo taki". Pogardą do drugiego najłatwiej odmienność pokazać. To swoiste upojenie się równością objawia się wzgardą, poczuciem wyższości, bezinteresownym upokarzaniem, zwłaszcza tych, którym, jak się wydaje, jest za dobrze.
CO TY WIESZ O WIŚLE? CO TY WIESZ O CRACOVII? WEŹ UDZIAŁ W QUIZIE!"
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!