Tragiczny los spotkałby śliczną, małą, rudą wiewiórkę, gdyby nie szybka interwencja Oli Szkiluk z Kobylanki koło Gorlic, która ocaliła zwierzę, a teraz się nim opiekuje.
Zwierzęta upodobały sobie domowy strych. Tam na świat przyszły młode.
- Nie wiem, czy Zośka ma jeszcze jakieś rodzeństwo. Z mieszkanka na strychu domu mojej babci wyszła na ogród razem ze swoim bratem. Jego zaatakował pies i już nie mogliśmy nic zrobić. Moja Zośka uciekła, a gdy chciała wrócić do swojej mamy, ta jej nie przyjęła - tłumaczy rezolutnie 10-latka.
Po poradę do lekarza weterynarii
Ola była bezradna. Na trawniku przed domem siedziało zmarznięte zwierzę.
- Trzęsła się z zimna i strachu. Nie mogłam jej tak zostawić - opowiada dziewczynka.
Na pomoc przyszła ciocia Aleksandry.
Jak dawniej wyglądało ZOO w Krakowie [ARCHIWALNE ZDJĘCIA]
- Zadzwoniłam do lekarza weterynarii. Ten polecił nam, by zwierzę zostawić, ale obserwować. Tylko że wtedy czekałaby ją pewna śmierć. Zasugerował też, żeby próbować ją karmić - rozcieńczonym kozim mlekiem - opowiada pani Dorota.
Zwierzę szybko przylgnęło do ludzi, a wiedza z internetu pomogła w jego dokarmianiu.
- Zośka ma na razie tylko dwa bardzo małe zęby, więc o gryzieniu twardych rzeczy nie ma mowy. W internecie wyczytałam, że dietę takiego kilkutygodniowego zwierzęcia można wzbogacić o biszkopty, które moczy się we wspominanym mleku - opowiada pani Dorota.
Zośka wcina biszkopty i biega za Olą
Zośka zjada mleko z biszkoptami bez umiaru. Były próby karmienia ją butelką, ale nic z tego. Wiewiórka na smoczek jest już chyba za duża, za to świetnie radzi sobie z jedzeniem z łyżeczki. Chłepcze zagęszczone biszkoptami mleko jak kot.
- Je co trzy godziny i już widać, że jest w lepszej kondycji - mówi rezolutnie dziewczynka. Dobrze, że teraz miałam wolne od sz koły, to mogłam ją karmić, ale te obowiązki spadną pewnie na babcię - śmieje się dziewczynka.
Za kilka tygodni, gdy Zośka będzie już na tyle samodzielna, by schrupać choćby orzecha, Ola chce wypuścić swoją przyjaciółkę na wolność.
- Zresztą ona cały czas chodzi sobie po mieszkaniu, a gdy tylko zaklaszczę i zawołam, już jest u mnie na kolanach. Chyba mnie polubiła - opowiada.
Ola naprawdę się stara, by zwierzę poradziło sobie na wolności.
- Pomaga mi ciocia. Wczoraj kupiła karmę dla gryzoni. Musimy małą uczyć samodzielności - dodaje.
WIDEO: "Dostaliśmy zgłoszenie, że jeleń pływa w Wiśle". Krakowscy strażacy złapali zwierzę na lasso
Źródło:TVN24
Follow https://twitter.com/gaz_krakowska