Z zaproszenia Wisły skorzystała pokaźna grupa byłych piłkarzy, co pokazuje, że ten klub był dla nich ważny nie tylko, jako miejsce pracy. – Każdy spędził tutaj mniej lub więcej czasu i przywiązał się do barw klubowych, z sentymentem patrzy na klub – tłumaczy Moskalewicz. – Na pewno też każdy chciał pomóc swoją obecnością, bo cel był szczytny, zbieranie pieniędzy dla klubu. To przyjemność dla każdego przyjechać tutaj, gdzie kiedyś się było i spotkać z kolegami, z którymi się wiele lat temu grało. To jest piękne, że potrafimy do dzisiaj utrzymywać kontakty. Fajna inicjatywa i jeśli będę zaproszony na następne takie mecze, to jeśli tylko czas pozwoli, to z chęcią przyjadę.
Moskalewicz nie krył również, że niespodzianką była dla niego tak liczna, 15-tysięczna widownia. – Byłem zaskoczony – przyznaje „Olo”. – Myślę, że to również z tego powodu, że zbierane były pieniądze na klub. Nazwiska też były dla kibiców atrakcją, bardzo ważne było to, że mogli nas jeszcze raz zobaczyć. Każdy z nas stara się mieć kontakt z piłką, stara się ruszać i myślę, że na boisku to było widać. Może zdrowie nie jest już to, ale umiejętności pozostały.
Były gracz Wisły spędził na boisku sporo czasu, prezentując dobre przygotowanie fizyczne jak na ponad 40-latka. Zapytaliśmy, czy to jest związane z tym, że futbol jest ciągle obecny w jego życiu.
– Piłka również, ale nie ukrywam, że ważne były też dla mnie zawsze sporty uzupełniające, a więc tenis, bieganie, siatkówka, badminton – tłumaczy Moskalewicz. – Staram się jak najwięcej ruszać, zdrowo prowadzić. Nie wyobrażam sobie życia bez sportu. Oczywiście już nie na takim poziomie, jak wtedy, gdy uprawialiśmy piłkę, ale nie wyobrażam sobie dnia bez ruchu. Bez czegoś, co spowoduje, że będę mógł się wyładować.
„Olo” dodaje jednocześnie, że obecnie nie ma zawodowych związków z piłką nożna. Zapytany czy działa w futbolu, odpowiada: – Aktualnie nie. Był moment, że z Maćkiem Stolarczykiem prowadziliśmy szkółkę, ale teraz nie jestem związany zawodowo z piłką. Z boku jednak obserwuję. Piłka zawsze będzie dla mnie ważna. Kibicuję drużynom, w których kiedyś występowałem.
Zapytaliśmy również Moskalewicza, co trzeba zrobić, żeby Wisła znów, tak jak za jego czasów, zdobywała lauru w polskim futbolu. – Musi zacząć wygrywać mecze – mówi były gracz „Białej Gwiazdy”. – Ważna jest też organizacja. Pieniądze były zbierane po to, żeby zniwelować długi, które powstały przez szereg lat w Wiśle. To jest też ważne. Wtedy jest możliwość sprowadzania dobrych zawodników. Utrzymania tych aktualnie grających. Wisła jest drużyną, która jest w stanie powalczyć w polskiej ekstraklasie. Po tych jedenastu kolejkach widać, że Legia, Lech nie za bardzo chcą chyba zdobyć koronę. Liga jest bardzo wyrównana. Drużyna, która wygra dwa, trzy mecze, może szybko wskoczyć do czuba tabeli i pomyśleć o tym, żeby walczyć o jak najwyższe cele.