Jak ustaliła "Gazeta Krakowska" zaraz po wakacjach szykuje się fala zwolnień. I to nie tylko tam, gdzie skończy się praca sezonowa. Redukcje załogi zapowiadają wielkie zakłady, takie jak chrzanowski Bumar Fablok. Pierwsza w Polsce fabryka lokomotyw z - wydawałoby się ugruntowaną pozycją na rynkach także zachodnich - przeżywa gigantyczny kryzys.
- Z końcem sierpnia wręczymy wypowiedzenia około 150 pracownikom - wyznaje Piotr Majcherczyk, prezes zarządu Bumar Fablok SA. Przyznaje, że tak ciężkiej sytuacji w jego firmie jeszcze nie było.
- Do 2008 roku cieszyliśmy się z regularnie rosnącej sprzedaży. Potem przyszło załamanie - przyznaje ze smutkiem Majcherczyk. W ciągu dwóch ostatnich lat, zamówienia zmalały o około siedemdziesiąt procent!
- Jedynym wyjściem, by utrzymać się na rynku, są drastyczne cięcia kosztów i załogi - wyjaśnia.
Z zakładem pożegnają się głównie pracownicy umysłowi i fizyczni z produkcji pośredniej. - Nadal przygotowujemy listę osób - wyznaje prezes Fabloku.
Od kilku miesięcy w firmie aż wrze. Pracownicy nie śpią po nocach, modląc się o utrzymanie etatu.
- Do dziś spłacam kredyt mieszkaniowy. Nie wiem, co zrobię, gdy mnie zwolnią - załamuje ręce Czytelniczka "Gazety Krakowskiej".
Zrozpaczona, jako pierwsza zatelefonowała do redakcji, by potwierdzić plotki o planowanych zwolnieniach w jej firmie.
- Ludzie chodzą po zakładzie jak nieprzytomni. Od dawna narzekaliśmy na coraz niższe pensje. Nikt nie spodziewał się jednak najgorszego - wyznaje.
Pan Michał, który jako ślusarz przepracował w Fabloku ponad dziesięć lat, także drży o dwój los. - Mam rodzinę na utrzymaniu - żonę, trzech synów i półroczną córkę. Nie wiem, co z nami będzie - obawia się mężczyzna.
Od kilku tygodni śledzi ogłoszenia o pracę w lokalnej prasie i internecie. - Znalazłem dwie małe firmy, które potrzebują ślusarzy z doświadczeniem - opowiada. Gdy jednak usłyszał proponowane mu wynagrodzenie, załamał ręce. - Za tysiąc dwieście złotych nie wyżywię gromadki dzieci. Prędzej wylądujemy pod mostem - tłumaczy kręcąc głową.
Nie pocieszają go nawet zapewnienia wicedyrektora chrzanowskiego urzędu pracy, który gwarantuje wszystkim zwolnionym osobom pomoc.
- Zabiegamy o około stutysięczną dotację na aktywizację zawodową bezrobotnych - informuje Jerzy Kasprzyk, wicedyrektor Powiatowego Urzędu Pracy. Twierdzi, że doświadczeni fachowcy, tacy jak ślusarze, spawacze, operatorzy maszyn nie powinni mieć najmniejszego problemu ze znalezieniem innej pracy.
- Ofert mamy pod dostatkiem - podkreśla. Natomiast pozostali będą mogli liczyć na darmowe szkolenia lub sięgnąć po dotację na otwarcie własnej firmy.
Pan Bogdan z Trzebini, sztygar elektryczny z wieloletnim stażem, od przeszło roku bezskutecznie szuka zatrudnienia.
- Odkąd zlikwidowano Zakłady Górnicze Trzebionka, regularnie odwiedzam pośredniak - przyznaje. Choć ma wyższe wykształcenie górnicze i doświadczenie w branży, nie było dotąd dla niego żadnej oferty. - Pracownicy PUP tylko rozkładają ręce - twierdzi.
Z Jerzym Kasprzykiem, wicedyrektorem PUP w Chrzanowie, rozmawia Magdalena Balicka
Bumar Fablok, jeden z największych chrzanowskich zakładów zwalnia około 150 osób. Jak urząd pracy może im pomóc?
Zabezpieczamy na ich aktywizację zawodową około stu tysięcy złotych. Pieniądze pójdą na szkolenia i kursy podnoszące kwalifikacje zwalnianych osób. Część z nich będzie mogła sięgnąć także po dotację na otwarcie własnej firmy. Liczymy jednak, że większość fachowców, takich jak ślusarze, spawacze, operatorzy maszyn i urządzeń, bez problemu przejdą do innych zakładów. Zapotrzebowanie na tego typu doświadczonych pracowników jest duże.
Podobnie jak przed rokiem, gdy likwidowano Zakłady Górnicze Trzebionka, nie pomożecie przecież wszystkim...
Na ponad trzysta zwolnionych tam osób, pracę za naszym pośrednictwem znalazła ponad połowa. To sporo. Liczymy, że w przypadku Fabloku będzie podobnie.
Fablok to nie jedyna firma w powiecie chrzanowskim, która planuje zwolnienia grupowe?
W ciężkiej sytuacji finansowej jest także trzebiński oddział firmy budowlanej Pavimental. Wręczył wypowiedzenia 53 osobom. Pracę stracą fachowcy, głównie operatorzy maszyn i urządzeń. Dla części z nich już mamy atrakcyjne oferty.
Sytuacja na lokalnym rynku pracy nie wygląda różowo. Pan jednak uspokaja...
W sierpniu bezrobocie spadło nam prawie o jeden procent. Obecnie wynosi 11,4.
Głównie za sprawą prac sezonowych?
Nie tylko. Na naszym rynku osiedliło się kilka marketów. Trwa rekrutacja. Pracę znajdzie w nich kilkadziesiąt osób. Ponadto coraz więcej bezrobotnych zakłada własne firmy. Rozdaliśmy w tym roku prawie trzysta dotacji.