Olkuski oddział terenowy Regionalnego Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa w Krakowie jest nieczynna od 12 grudnia. Mieszkańcy Olkusza i okolic z niepokojem pytają, czy punkt wróci. Niestety, na razie wciąż nie wiadomo co dalej.
- Razem z mężem regularnie oddawaliśmy krew, mimo iż nie należymy do żadnego klubu. Niestety, odkąd stacja została zamknięta, nie mamy jak tego robić, choć chcemy - ubolewa Katarzyna Kulman z Olkusza. - Obawiam się, że nie jestem w tym odosobniona. Dużo osób ma ten sam problem - dodaje nasza rozmówczyni.
Krwiodawcy kierowani są obecnie do Chrzanowa lub Krakowa. RCKiK uruchomiło także specjalne autobusy, które będą przyjeżdżać pod olkuski szpital, by można w nich oddać krew. To jednak ludzi nie przekonuje. - Wiem, jak się czuję, kiedy oddam krew. Nie wyobrażam sobie wtedy wsiadać w auto lub busa i jechać z Krakowa czy Chrzanowa. Chcę szybko wrócić do domu i się położyć - podkreśla pani Katarzyna.
- Chłopaki pracujące w Zakładach Górniczo - Hutniczych Bolesław, którzy wracając z nocnej zmiany, regularnie zahaczali o stację, też przestali oddawać krew. Mają po prostu za daleko - mówi olkuszanin - krwiodawca, który chce zachować anonimowość.
Do przyjazdów krwiobusów też ciężko się ludziom dopasować, tym bardziej, że nie są to częste akcje. Ostatnia miała miejsce 5 stycznia. Następną zaplanowano na 30 stycznia w godz. 9-12.
Krwiodawców tym bardziej dziwi próba likwidacji punktu, w którym poczekalnia zawsze była pełna. Stacja otwierana była o godz. 7.15, tymczasem już o 7 zjawiali się pierwsi chętni. RCKiK potwierdza, że w Olkuszu było ok. 2 tys. pobrań rocznie. To dużo. - Każdy dawca jest na wagę złota - podkreśla Jolanta Zatorska, dyrektor RCKiK w Krakowie.
Informuje, że personel stacji nadal przebywa na zwolnieniu chorobowym. Ale nawet jak wróci, wciąż nie wiadomo, czy nie zostanie ona zlikwidowana. Koszty utrzymania oddziału i personelu są podobno zbyt wysokie. - Na razie zachęcam do korzystania z autobusów - mówi Jolanta Zatorska.
Olkuski punkt działał nieprzerwanie od 40 lat. W jego obronie stanęła posłanka Lidia Gądek, która skierowała do Ministra Zdrowia interpelacja ws. zaprzestania likwidacji stacjonarnych punktów krwiodawstwa. - Jestem przeciwnikiem likwidacji naszego punktu, gdyż uważam że przyczyni się to do zmniejszenia liczby oddawanych jednostek krwi - uważa posłanka. Jej zdaniem nie można sobie na to pozwolić. Tym bardziej, że to pozorne oszczędności, a krwi ciągle brakuje.
Ostateczna decyzja o istnieniu stacji ma zapaść w pierwszym kwartale 2017 r. po konsultacjach z Ministerstwem Zdrowia.