Janina Zielonka bawiła się na piętrze ze swoją pięcioletnią wnuczką Zuzią, gdy podłoga zatrzęsła się jej pod stopami i usłyszała przeraźliwie głośny wybuch.
- Nie wiedziałam, co się dzieje. Zobaczyłam dymy. Wzięłam wnuczkę na ręce i uciekłyśmy na podwórko. W samych kapciach, bez okrycia. To, co mam na sobie dali mi sąsiedzi - opowiada Janina Zielonka.
Cała roztrzęsiona . Z trudem potrafi zebrać myśli. - Nawet to do mnie nie dochodzi. Widzicie, jak dom wygląda. Ruina. A myśmy go jedenaście lat z mężem budowali - mówi zrozpaczona kobieta, pokazując zniszczenia.
W sobotę, po godzinie 12, w domu państwa Zielonków wybuchła butla z gazem. Eksplozja była tak silna, że wyrwała okiennice, drzwi i niemal w całości jedną ścianę budynku, wyrzucając na odległość kilkudziesięciu metrów. W wyniku wybuchu ranne zostały córka i synowa pani Janiny. W domu mieszkało w sumie sześć osób.
- Zięć i swat byli wówczas ze mną, tu na budowie - opowiada Marek Jurczyński, ojciec Emilii, jednej z rannych kobiet, pokazując pobliski budynek w surowym stanie. - Przyjechałem im pomóc lać strop. Ledwie usłyszeliśmy, jak siostra zięcia krzyknęła, że gaz w domu się kończy, gdy nastąpiła eksplozja - relacjonuje zdarzenie.
Obie kobiety stały wówczas na zewnątrz budynku. Raniły je odłamki kawałki wyrzucanych w wyniku eksplozji fragmentów murów. Trafiły do szpitala.
- Na szczęście nic poważnego się nie stało. Są poranione. To cud, że wszyscy przeżyliśmy tę katastrofę - mówi Mariusz Zielonka, syn pani Janiny.
Dziewięć zastępów straży pożarnej prowadziło akcję. Strażacy pomagali rodzinie wynieść rzeczy, których nie zniszczyła eksplozja. Nadzór budowlany zakazał wstępu do budynku.
Na miejscu zdarzenia była również wójt Podegrodzia Małgorzata Gromala. W poniedziałek ma zebrać się specjalna komisja, by radzić, jak pomóc rodzinie. Dzisiejszą noc poszkodowani spędzili u bliskich.
WIDEO: Wybuch gazu w Olszance
Autor: Stanisław Śmierciak