https://gazetakrakowska.pl
reklama
18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Oni robią najlepszego śledzia w Krakowie

Katarzyna Kachel
Marta i Filip, czyli autorzy najlepszego śledzia w mieście
Marta i Filip, czyli autorzy najlepszego śledzia w mieście Jan Hubrich
Recepta na najlepszego śledzia w mieście? Ciało tłuściutkie, wrzecionowate, długość tak około 30-40 centymetrów, srebrny brzuch, dobrze uzębiony lemiesz i przede wszystkim pasja. Taka, jaką mają właściciele Ambasady Śledzia, zwycięzcy wielkiego testowania "Gazety Krakowskiej" - pisze Katarzyna Kachel

Ona:drobna blondynka w okularach, krytyk literacki, dziennikarka. On ciepły facet z dredami, producent tv, perkusista. Rok temu uciekli ze stolicy pod Wawel. Zrezygnowali z pracy w mediach, wielkiego świata, sprzedali w ciągu tygodnia mieszkanie i postanowili rozpocząć nowe życie. Ze śledziem na co dzień. Opłacało się, czego dowodem jest ranking "Gazety Krakowskiej".

A było tak - nasi testerzy tydzień temu zdecydowali: najlepszego śledzia w Krakowie można zjeść przy ul. Stolarskiej. Decyzja nie podlega zmianom, dyskusjom i korekcie. Jest niezależna i obiektywna. Ryba z tej reaturacji i ładna, i nie traci nic przy bliżym poznaniu. Tak jak i właściciele, których odwiedziliśmy.

Cel odwiedziń: sprawdzenie, kto stoi za sukcesem, który sparaliżował Kraków. Bo toż to wcale nie kucharze z Wierzynka, nie Gessler, ani szefowie Zbrojowni, a ludzie od niewielkiej Ambasady Śledzia, którzy swój lokal otworzyli niespełna rok temu, 1 kwietnia. I wcale nie był to żart pimaaprilisowy. Nie był, bo dzień ten poprzedzili profesjonalnym przygotowaniem.- Przebadaliśmy gastronomiczny rynek miasta i brakowało nam takiego miejsca, do którego wpada się na przekąski, jak na przykład w Hiszpanii na tapas - opowiada Marta Sawicka-Danielak. - Niewielkiego, w centrum miasta, otwartego 24 godziny na dobę.

I tak narodził się pomysł Ambasady Śledzia, jedynej ambasady pośród konsulatów na ulicy Stolarskiej. Z wódką po 4 złote i śledzikami w przeróżnych odsłonach. Wśród nich tym już kultowym, różowym w buraczkach. - Chcieliśmy, by danie serwowane były bez żadnych fajerwerków, ryba musiała bronić się sama - podkreśla Filip.

Dlatego też najwięcej czasu spędzili na poszukiwaniu dobrej ryby. Mieli szczęście, dostawca, do którego trafili, okazał się znawcą i miłośnikiem śledzia. Po długim i profesjonalnym wykładzie, którego wysłuchał Filip, umowa została zawarta.
- Potem Filip zamknął się w kuchni. Gotował, eksperymentował, dopracowywał receptury - wspomina Marta.

I tak powoli rodziło się menu. Ze śledziem w roli głównej (tłustym w oleju, przyprawionym cebulą z pieprzem i goździkiem, a także śledzim tatarem, czy moskalikami), golonką, kwaśnicą czy własnej roboty smalcem. Z zimną wódką oczywiście.

Jednym z pierwszych gości był Lech Janerka. Filip wypatrzył go przez okno. - Zareagowałem spontanicznie i wybiegłem do niego, choć po tym, jak grałem z nim rok, mocno się poróżniliśmy - śmieje się. - Akurat szedł do poety Marcina Świetlickiego, którego z kolei znała Marta. W efekcie razem zasiedli nad naszymi śledziami.

Świetlicki zresztą wsiąkł w Ambasadę. Podobnie jak dziewczyna od kryminałów Gaja Grzegorzewska. Wpadają także poeci Krynicki, Baran, Biedrzycki, Zagajewski, muzycy: Kora, Mozil, Możdżer, Skolias, Skiba, no i połowa Krakowa. Czasami mają szczęście, bo właściciele eksperymentują i rozdają wszystkim śledzia w truskawkach czy wiśniach. Na próbę. Sprawdzają, czy smakuje i czy włączyć go do karty.

Przepisy znajdują m.in. w książkach, czasami gość coś podpowie albo kucharz. Po szalonym, genialnym kucharzu, który zniknął z dnia na dzień, został słynny różowy śledź.

Czy Filip nie tęskni za koncertami z Justyną Steczkowską, Anią Dąbrowską, za warszawskim światkiem? - Nie, to mój świadomy wybór. Tak samo jak lubię grać, lubię też gotować, to pasja. Mam knajpę, ale też gram w stworzonym z przyjacielem jazzowym kwartecie Talama. I choć wiele złego się o krakusach mówi, on spotyka na swej drodze świetnych ludzi. Marta ma tak samo. Spełnia się, pisze felietony do pisma Bluszcz (widziane z okna Ambasady Śledzia) i wcale za Warszawą nie tęskni. Mówią: dużo zawdzięczamy przypadkowi i dobrym osobom. A może po prostu ta para uroczych ludzi przyciąga równie przyjaznych miłośników ciał śledziowatych.

Wybierz Wpływową Kobietę Małopolski 2012 Zobacz listę kandydatek i oddaj głos!

Która stacja narciarska w Małopolsce jest najlepsza? Zdecyduj i weź udział w plebiscycie

Ferie zimowe 2012. Zobacz, jak możesz je spędzić w Krakowie!

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Komentarze 7

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

s
sos
Co to za wypiór !!! Paskudny ten gość !!!
c
ciekawski
Autorka z nas kpi??? Decyzja nie podlega zmianom, dyskusjom i korekcie. Jest niezależna i obiektywna.
Dyskusjom droga pani podlegać może wszystko. Chyba że chce pani pwrowadzić cenzurę jak ludzie się zgadzają z pani stronniczą oceną. Obiektywna nie jest co zostało powiediane w poprzednim artykule nt AŚ. Ciekawe tylko kto zarabia na tej promocj ambasady: pani czy gazeta? i ile darmowych obiadkół pani tam dostanie za te artykuły.
a
aw
po ile mają wie ktoś?
l
lukluk
... przynajmniej te śledzie są porządniej ułożone na talerzu niż fryzura pana Filipa :)
r
realista
Sukces, który sparaliżował Kraków? Chyba trochę za duże słowa jak na podrzędną knajpę i rybą na poziomie przeciętnym. Jak widzę kolejny przepłacony artykuł. Albo załatwiony po znajomości, bo przecież właścicielka z tego środowiska pochodzi. Tyle knajp w Krakowie a tu w ciągu tygodnia już drugi o Ambasadzie? Cuchnie kumoterstwem na kilometr.
b
bez komentarza
staje się promocyjną tubą Ambasady Śledzia. Szkoda.
t
tatarys
Tatar super - ale błagam zmieńcie pieczywo - bo krojone z worka jest okropne, psuje całe danie !!!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska