- Trzeba się włączyć do tego krwiobiegu i stworzyć własną grupę interesu - podkreśla Piotr Ryfiak, właściciel lodziarni z Jagiellońskiej, który przygotował nawet rodzaj manifestu pod hasłem "Dzień dobry, tu sądecka Starówka, czym mogę służyć".
Podczas ostatniego spotkania z innymi handlarzami stwierdził, że ścisłe centrum wcale nie musi być skazane na wymarcie. Przekonuje, że kreowanie tej części miasta na obszar pozbawiony szans na biznes, to działanie określonej grupy nacisku.
- W Starym Mieście nadal funkcjonują punkty handlowe, otworzyły się nowe sklepy, cukiernia. To prawda, że kilka lokali jest pustych, ale w galeriach też stoją puste lokale do wynajęcia - mówi Ryfiak. - Nie ma co biernie czekać na rozwój wypadków, trzeba łączyć siły.
Ten sposób myślenia podchwyciła m.in. Maria Witek prowadząca od ponad 20 lat sklep z lampami w Rynku. - Musimy przede wszystkim działać wspólnie, nie oglądając się na władze miasta - mówi Maria Witek.
Ma już kilka propozycji. Zamierza w ciągu najbliższych tygodni stworzyć system szkoleń z marketingu dla tych, którzy poprą wspólny front.
- Już się dogadujemy, w Rynku i uliczkach przyległych jest około setki kupców - zaznacza pani Maria.
- To porównywalna liczba z pawilonami w galerii - zauważył Jacek Rydwański, który rodzinnie prowadzi sklep Cepelii w Rynku.
Pozostali zebrani podchwycili pomysł. Chcą stworzyć wspólnie produkt promocyjny pod hasłem Galeria Starówka.
Agnieszka Tyka, która po handlowych doświadczeniach w Krakowie i Brzesku postanowiła spróbować biznesu w Nowym Sączu, zgłosiła pomysł, by kupno jakiegoś produktu w jednym ze sklepów pociągało automatyczne ulgi przy zakupach u sąsiada.
- Klienci mogą na przykład zbierać rabatowe punkty - podpowiada pani Agnieszka.
Również Krzysztof Wan-tuch, którego żona Ewa prowadzi sklep tekstylny i punkt z upominkami, widzi w tym szansę.
- Bywam w innych miastach i widzę, że tam centra żyją do późnego wieczoru. Organizowane są imprezy, kiermasze, rynki zastawione są stoiskami regionalnymi, co w oczywisty sposób przyciąga klientów także do sklepów - podkreśla pan Krzysztof, podając przykład małych Chojnic, z których właśnie wrócił.
Mieszkańcom Sącza taka postawa drobnych przedsiębiorców się podoba. Sylwia Kowalska wraz z siostrą liczą na to, że na tej batalii z konkurencją skorzystają klienci. - Promocje i zniżki działają na nas jak magnes - mówi pani Sylwia. - Nie ma znaczenia, gdzie kupuję.
"Możemy usiąść do stołu rozmów". Wiceprezydent Jerzy Gwiżdż deklaruje otwarcie na wszelkie pomysły kupców ze Starówki.
Handlowcy są ogromną siłą napędową w mieście, także w rejonie ścisłego centrum. Jeśli więc słyszę, że chcą się zjednoczyć dla przyciągnięcia tu klientówi stworzyć jeden wspólny produkt promocyjny, mogę tylko powiedzieć: znakomicie! Każda inicjatywa mająca na celu dobro Nowego Sącza i jego mieszkańców jest czymś bardzo cennym. Tym bardziej że chodzi o ożywienie Rynku i okolicznych ulic. Gdy kupcy stworzą już konkretny projekt, wpisując w to udział władz miasta, chętnie siądziemy do rozmów.
Napisz do autora:
[email protected]
CO TY WIESZ O WIŚLE? CO TY WIESZ O CRACOVII? WEŹ UDZIAŁ W QUIZIE!"
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
