Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Osiek. Modli się, żeby 500 zł na dziecko nie przyznano tylko na papierze

Bogusław Kwiecień
Bogusław Kwiecień
Dla wielu rodzin dodatkowe 500 zł na dziecko to ogromne pieniądze. Już nie mogą się doczekać. Chcą przeznaczyć je na edukację, rozwój zainteresowań i zwykłe dziecięce przyjemności

SPRAWDŹ SIĘ: Co wiesz o programie Rodzina 500 plus? [TEST]

Marzena Janowska z Osieka nie może doczekać się, kiedy rozpocznie się wypłacanie obiecanych przez rząd 500 zł na dziecko.
– Jestem w takiej sytuacji, że czekam na to jak na zbawienie. Od momentu, gdy usłyszałam o tym pomyśle, modliłam się, żeby się nie wycofali – mówi mieszkanka Osieka.

O pracę bardzo trudno

Wychowuje dwie córki. Kinga ma osiem lat, a Nikola sześć. Nie ma stałej pracy. Pani Marzena od kilku miesięcy jest na stażu w sklepie. Zarabia 800 zł. Do tego dochodzi 530 zł alimentów.

– Jest bardzo ciężko. Pieniędzy ledwie starcza na jedzenie i podstawowe opłaty. Samo przedszkole i szkoła to ok. 300 zł miesięcznie – wylicza mieszkanka Osieka.

Co gorsza, staż w sklepie kończy się jej w kwietniu i nie ma szans na dalsze zatrudnienie. Chce pracować, ale w tej chwili, jeśli nawet uda się znaleźć jakąś ofertę zatrudnienia, jest to praca na zmiany.

Dla pani Marzeny to problem, bo nie ma kto odebrać Nikolki z przedszkola. Wie, że będzie łatwiej, jak dziewczynki podrosną, ale do tej pory trzeba jakoś żyć.

Niedawno straciła pomoc z Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej, bo żyje w związku z partnerem, który prowadzi działalność gospodarczą.

– Niewiele z tego jest, ale podobno przekroczyliśmy jakiś próg dochodów we wspólnym gospodarstwie – mówi pani Marzena. Jej partner też ma dziecko, 17-letniego syna, który również ma swoje potrzeby.

Aż chce się jej płakać

Nie wyobraża sobie, jak wyglądałoby jej życie, gdyby nie znajoma, która przekazuje jej ubrania i zabawki dla dziewczynek. Pieniądze, które zarabia, idą prawie w całości na jedzenie.

Stara się, aby jej małe córeczki miały zapewnione równie udane dzieciństwo, jak rówieśnicy, ale to trudne.

– Czasami chce mi się płakać, gdy słyszę ich prośby, nieraz tak naprawdę banalne, ale nie mogę ich spełnić – kobieta rozkłada ręce.

Kinga kocha zwierzęta, szczególnie konie. Chciałaby mieć kiedyś swojego. Na razie to wszystko są odległe marzenia, o których kilka dni temu napisała wypracowanie. Póki co, ma „Kicusia” – czarnego jak smoła królika i czeka na kolejny Dzień Dziecka, kiedy to w Osieku jedną z atrakcji są przejażdżki na koniach.

Młodsza siostra chwali się z kolei swoim chomikiem i tym, że bardzo lubi rysować i malować. Całe popołudnia spędza nad kartkami papieru, malując królewny, księżniczki, smoki i motyle. Pani Marzena ma nadzieję, że kiedyś jej córeczki będą miały okazję rozwijać swoje zainteresowanie. Teraz chciałaby spełnić chociaż ich dziecięce przyjemności.

Przelicza każdą złotówkę

– Naprawdę serce pęka, gdy muszę odmówić córeczkom pieniędzy na basen lub lodowisko, a ich koleżanki tam idą – wyznaje Marzena Janowska. – W tym roku szkolnym Kinga zaczęła w końcu jeździć na basen ze szkoły w ramach wychowania fizycznego, ale z kolei młodsza Nikola jej tego po prostu zazdrości – dodaje.

Zdaje sobie doskonale sprawę, że w szkole i przedszkolu rówieśnicy dziewczynek mogą pozwolić sobie na dużo więcej. Tym bardziej z tego powodu cierpi.

– Jestem w ślepym zaułku. Bez stałej pracy nie ma mowy, aby sytuacja się zmieniła – dodaje kobieta.

Dziewczynki chwalą mamę, bo zawsze spędza z nimi wolny czas i pomaga odrobić zadanie do szkoły.

Oby dotrzymali słowa

Pani Marzena z wielką niecierpliwością czeka na obiecane 500 zł. Ma nadzieję, że dostanie pieniądze na obie córki.

Taka możliwość jest przy niższych dochodach. Dla niej tysiąc złotych dodatkowo to byłaby ogromna kwota. Wtedy na pewno spełniłaby chociaż część oczekiwań swoich córek.

Chciałaby więc, żeby chociaż raz w miesiącu stać ją było na wspólne wyjście na basen lub lodowisko. Liczy, że może dzięki temu uda się także kupić dziewczynkom jakieś nowe ubranka.

– Najpierw słyszałam, że wnioski o 500+ będzie można składać już w lutym. Teraz mówi się o kwietniu – nie może doczekać się osieczanka. Ma nadzieję, że już nic się nie zmieni.

Szczęście razy pięć

Z podobnymi nadziejami czeka Marta Zielińska z Oświęcimia. Sama wychowuje pięcioro dzieci.

Najmłodsze z nich ma 9, a najstarsze 15 lat. Mąż zmarł przed sześcioma laty. Starała się o rentę po mężu na dzieci, ale okazało się, że brakowało mu ciągłości pracy i pieniędzy nie mogli dostać.

Wtedy wystąpiła do prezesa ZUS o przyznanie renty w drodze wyjątku. Napisała, że nie chce pieniędzy dla siebie, ale potrzebuje wsparcia, by wykształcić dzieci. To go nie przekonało. Odpowiedź była negatywna. O swoim problemie pisała do różnych instytucji, nawet do poprzedniego prezydenta RP. W odpowiedzi dowiadywała się, że nikt nie ma wpływu na prezesa ZUS. Po ponad czterech latach walki dała sobie spokój.

Żyją bardzo skromnie

Nie ukrywa, że ciężko jej związać koniec z końcem. Ma 1200 zł zasiłku rodzinnego, a do tego 500–700 zł z pomocy społecznej.
– Żyjemy skromnie, wydatki planuję z długopisem w ręku. W każdym razie zawsze w pierwszej kolejności myślę o dzieciach, żeby nie czuły się gorsze od swoich rówieśników – podkreśla pani Marta.

Chciałaby, żeby jej dzieci miały takie same warunki do edukacji i rozwijania swoich zainteresowań, jak inne.

Nie ukrywa, że czasami nie może spełnić wszystkich oczekiwań swych pociech. Jak dodaje, są lepsze i gorsze miesiące. Do tych ostatnich zalicza wrzesień, gdy cała piątka idzie do szkoły, chociaż szkolne wyprawki zaczyna przygotowywać już od początku wakacji. Wie, że w jednym czasie nie byłaby w stanie podołać takim wydatkom.

Będzie na letni obóz

Pani Marta już cieszy się na dodatkowy zastrzyk gotówki. Jakub, jeden z synów trenuje piłkę nożną. Właśnie ogłoszono, że klub organizuje obóz sportowy na początku wakacji. Problem w tym, że jego koszt to 960 zł.

– Dla nas to niebotyczna kwota. Nie stać mnie, by wydać 1000 zł na jedno dziecka, bo wiem, że odbiłoby się to na pozostałych – mówi Marta Zielińska.

Ma nadzieję, że dzięki pieniądzom z programu 500+ będzie mogła sfinansować synowi upragniony obóz, a drugiemu, Mateuszowi, sprzęt do hokeja. Może też uda się coś kupić fajnego do ubrania córeczkom.

– Nie są wymagające, ale wiem, że tak jak koleżanki, też chciałyby mieć coś oryginalnego – dodaje oświęcimianka.

Jest jej trudno, a są chwile, że czasami bardzo ciężko, ale wystarczy jeden uśmiech któregoś z dzieci, jakaś oznaka radości czy zwykłe „dziękuję, mamo”, a czuje się najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. Jej marzeniem jest kiedyś pojechać całą rodziną na wakacje

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska