Kradzież szpil z Auschwitz prawomocnie umorzona
- To nieobliczalny człowiek i bardzo mściwy. Wszyscy się go tu boimy, bo niejednemu już krzywdę wyrządził - przyznają mieszkańcy.
Poniedziałkowy wyczyn to miała być zemsta na ekspedientkach za to, że kobiety zeznawały przeciwko niemu.
- Już raz rozbił mi samochód przed sklepem, bo nie chciałam mu sprzedać piwa - mówi ekspedientka. - Zeznawałam wtedy przeciwko niemu i dostał wyrok w zawiasach. Myśleliśmy, że go to uspokoi, a to go jeszcze bardziej rozwścieczyło.
Pracownice sklepu Groszek przy ulicy Głównej boją się o swoje życie, bo wiedzą, że nadal są "na celowniku" szaleńca z Osieka.
Około godz. 18 w poniedziałek Józef T. wziął ostrą jak brzytwa siekierę do ręki i ruszył w stronę sklepu. Wcześniej się upił, żeby nabrać odwagi. Gdy z hukiem otworzył drzwi, w sklepie zapanowała panika.
W środku było kilka sprzedawczyń i jeden klient. To on uratował życie kobietom. Wyrywał ostre narzędzie z rąk szaleńca. Niedoszły oprawca jeszcze próbował rzucić się z pięściami na ekspedientki, ale zamroczony alkoholem nie miał siły. Przebywający w sklepie uciekli. Teraz ekspedientki nie potrafią sobie przypomnieć szczegółów. Któraś na szczęście była na tyle przytomna, że zadzwoniła na policję.
Mężczyzna miał 2,66 promila alkoholu. Jeśli sąd przychyli się do wniosku policji, Józef T. spędzi w celi najbliższe trzy miesiące.
Sylwester w Krakowie: sprawdź, gdzie możesz go spędzić i porównaj ceny!
Wybieramy najpiękniejszą sportsmenkę Małopolski! Weź udział w plebiscycie!
"Super pies, super kot"! Zobacz zwierzaki zgłoszone w plebiscycie i oddaj głos!
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!