Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Oskarżony ubliża sądowi i prokuraturze

Marta Paluch
Były księgowy krakowskiej spółki Ana Charter, Piotr W., jest oskarżony o wyłudzenie 400 tys. zł od 119 klientów (zapłacili spółce za wyczarterowanie jachtów, ale nigdy nie popłynęli w rejs). Piotr W. podczas procesu - atakuje. Rzucał oskarżenia na dziennikarzy, którzy opisali jego proceder, teraz - na sędziego i prokuratora. Na sali sądowej oświadczył m.in., że... na zlecenie śledczego podpalono jego biuro.

Doszło do tego, że wszystkie rozprawy muszą być nagrywane. A popisy na sali sądowej spowodowały, że musiał zapłacić 3 tysiące złotych kary porządkowej.

Jego formalne wnioski, np. składane kilkakrotnie żądania zmiany obrońcy z urzędu, za każdym razem sąd musi rozpatrywać. A prokurator odnosić się do jego zarzutów, jeśli są wysłane na piśmie do odpowiedniego organu.

- To opóźnia sprawę, ale oskarżony ma do tego prawo - mówi prok. Dariusz Furdzik z Prokuratury Rejonowej Kraków Śródmieście-Zachód, oskarżający przed sądem Piotra W.

Ale jednocześnie ludzie, którzy nie pojechali w rejs, mimo że za niego zapłacili, mogą długo poczekać na zwrot pieniędzy. I możliwe, że część z nich nigdy ich już nie zobaczy.

Zaczęło się od oskarżeń, że śledczy jest głupi i chory psychicznie. - Z początku na to nie reagowałem, ale potem padły gorsze oskarżenia - mówi prok. Dariusz Furdzik, oskarżyciel z Prokuratury Rejonowej Kraków Śródmieście-Zachód.

Krakowska prokuratura w 2012 r. oskarżyła prezesa spółki Ana Charter Roberta W. oraz księgowego Piotra W., którzy organizowali rejsy po morzach i czarterowali jachty. O sprawie pisaliśmy jako pierwsi latem 2011 r., gdy zgłosili się do nas pierwsi poszkodowani. Skarżyli się na odwołane rejsy, nieobecność prezesa i zmarnowane wakacje, które zamierzali spędzić w Chorwacji lub Grecji. W połowie 2012 r. ruszył proces. A Piotr W., który od początku twierdzi, że jest niewinny, mnoży zarzuty pod adresem prokuratora.

Dostało się również sędziemu. Na rozprawie 23 kwietnia Piotr W. stwierdził, że "nie zamierza stawać przed organem, który popełnił przestępstwo", czyli prokuraturą i sądem. Przestępstwem miało być m.in. to, że "mimo dowodów, że prokurator kłamie, sędzia nie umorzył postępowania" przeciw Piotrowi W.

Mężczyzna sformułował też "odpowiedź" na akt oskarżenia. Pisze w niej, że według policjanta, który prowadzi sprawę spalenia biura Piotra W., "do spalenia biura doszło najprawdopodobniej z polecenia prok. Furdzika". Pożar miał miejsce wiosną 2013 r., śledztwo się toczy.

Sąd za ubliżanie prokuratorowi i "naruszenie powagi czynności sądowych" nakazał Piotrowi W. zapłacić trzy tys. zł kary. Oskarżony się odwołał. Przepraszał za swoje zachowanie i stwierdził, że nie chciał swoimi słowami nikogo urazić. Przyczynę swoich słów upatruje w stresie wywołanym procesem oraz faktem spalenia jego biura "na polecenie prokuratora". "Chciałem jedynie wskazać na fakt, że prokurator permanentnie popełnia przestępstwa, a sędzia prawdopodobnie popełnił już dwa w toku tego postępowania" - wyjaśnił w odwołaniu.

Kilka razy wnosił też o zmianę obrońcy z urzędu, bo stracił do niego zaufanie. - Nie życzę sobie, by w czasie przerwy w rozprawie radośnie rozmawiał sobie z prokuratorem - stwierdził.

Śledczy tłumaczył przed sądem, że owszem, rozmawiał z obrońcą. - Ale bynajmniej nie radośnie - podkreślał.
Sąd nie uwzględnił tego wniosku Piotra W.

Na tym się jednak nie skończyło. Podczas procesu do prokuratury wpływały pisma, w których oskarżony domaga się zwrotu zabezpieczenia majątkowego (140 tys. zł plus hipoteki, całość jednak nie pokrywa sum, które stracili poszkodowani).
Piotr W. zgłosił sędziemu informację o przestępstwie, jakim miały być te zabezpieczenia. Sąd nie uznał tych argumentów. "Bardzo ubolewam nad faktem, że Sąd Okręgowy w Krakowie podtrzymuje sprzeczne z prawem i analfabetyczne w sensie stosowania prawa decyzje przestępcy, jakim jest Dariusz Furdzik" - skwitował Piotr W.

Na wniosek Prokuraturty Apelacyjnej, śledczy z Zakopanego wszczęli z urzędu postępowanie o znieważenie przez niego prokuratorów z Krakowa. Sprawa jest w toku. - Piotr W. przekroczył prawo do swobodnego wypowiadania się. Musieliśmy zareagować - mówi prok. Furdzik.

Piotr W. jest uznany za poczytalnego. Grozi mu do 12 lat więzienia.

Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska