Dożywocie i uniewinnienie
31 października ubiegłego roku Sąd Apelacyjny w Krakowie uniewinnił Roberta J. Prawomocny wyrok był sensacją ponieważ wcześniej Sąd Okręgowy skazał oskarżonego na dożywocie. Sąd podkreślił, że nie jest pewien winy ani niewinności Roberta J. I w takim przypadku wyrok powinien być korzystny dla oskarżonego. Prok. Piotr Krupiński zapowiedział skargę kasacyjną do Sądu Najwyższego i dodał, że to wyrok niesłuszny, niesprawiedliwy i wewnętrznie sprzeczny. Robert J. został wypuszczony na wolność.
Mimo takiego rozstrzygnięcia sprawa wciąż jest prowadzona w prokuraturze, tyle, że prowadzi ją już inny prokurator.
- Pan Prokurator Piotr Krupiński nie jest już referentem sprawy - mówi Katarzyna Calów-Jaszewska z działu prasowego Prokuratury Krajowej
Wyrok zapadł ale śledztwo dalej trwa
Dlaczego śledczy dalej badają sprawę, skoro zapadł wyrok prawomocny?
- Postępowanie dotyczące zabójstwa Katarzyny Z. obejmuje udzielenie pomocy do dokonania tej zbrodni, jak również inne czyny, o których z uwagi na dobro prowadzonego śledztwa nie możemy informować opinii publicznej. Prawomocne uniewinnienie Roberta J. od zarzutu zabójstwa nie koliduje z dalszym prowadzeniem tego postępowania, ponieważ zakres śledztwa obejmuje udzielenie pomocy każdemu sprawcy tej zbrodni, bez względu na to kim jest ta osoba - wyjaśnia Katarzyna Calów-Jaszewska.
Fragment skóry
23-letnia studentka religioznawstwa Uniwersytetu Jagiellońskiego Katarzyna Z. zniknęła 2 listopada 1998 r. Dwa miesiące później załoga pchacza barek „Łoś” na Wiśle na krakowskim Zabłociu, poczuła, jak silnik stracił nagle moc. Gdy zaczęli grzebać w maszynerii, wyciągnęli spomiędzy łopat wielki płat skóry.
Dzisiaj wiadomo już, że był to fragment zdjęty przez zabójcę z ciała studentki. Tydzień po wyciągnięciu skóry pracownicy stopnia wodnego na Dąbiu zaalarmowali policję, że w kracie wyłapującej odpadki z Wisły utkwiła ludzka noga. Znaleziono też odcięte pośladki ofiary.
Policjanci z Archiwum X przez 19 lat próbowali namierzyć sprawcę zabójstwa. W końcu Robert J. ułatwił im zadanie, bo pojawiał się na cmentarzu, przy grobie Katarzyny Z. Robertowi J. grozi dożywocie.
