https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Sprawa Skóry. W Krakowie zapadł sensacyjny wyrok! Niepewność sądu co do winy oskarżonego sprawiła, że Robert J. wyszedł na wolność

Marcin Banasik
Po ogłoszeniu wyroku. Robert J. z ojcem
Po ogłoszeniu wyroku. Robert J. z ojcem Wojciech Matusik
Sąd Apelacyjny w Krakowie uniewinnił Roberta J. Prawomocny wyrok jest sensacją ponieważ wcześniej Sąd Okręgowy skazał oskarżonego na dożywocie. Sąd podkreślił, że nie jest pewien winy ani niewinności Roberta J. I w takim przypadku wyrok powinien być korzystny dla oskarżonego. Prok. Piotr Krupiński zapowiedział skargę kasacyjną do Sądu Najwyższego i dodał, że to wyrok niesłuszny, niesprawiedliwy i wewnętrznie sprzeczny. Sąd poinformował oskarżonego, że jest wolny.

Gdzie nie spojrzeć tam wątpliwości

Sędzia sprawozdawca Wojciech Domański w ustnym uzasadnieniu przyznał, że sąd pierwszej instancji powinien dostrzec, że nie wszystkie dowody zebrane przez prokuraturę może wykorzystać do budowani podstawy dowodowej. Jako przykład podał ekspertyzę badań wariograficznych, czyli tzw. wykrywacz kłamstw. Według sądu osoba, która przeprowadzała to badanie nie robiła tego zgodnie z uznanymi kanonami. Sąd miał też wątpliwości co do ekspertyzy badań włosa znalezionego w mieszkaniu oskarżonego. Badania nie wykazały bowiem w stu procentach, że włosy te należały do Katarzyny Z. Sąd poddał w wątpliwość również zeznania świadków - kobiety i jej córki, które miały widzieć Roberta J. Na klatce schodowej z kobietą. Miała to być Katarzyna Z.

- Wątpliwe jest, że 7-letnie wówczas dziewczynka nie mogła zapamiętać szczegółów kobiety, z którą miała widzieć Roberta J. - włosów, ubioru, butów i jej zachowania. Według tego co mówiła kobieta morderca musiałby znęcać się na ofiarą, zamordować ją, oskórować i wynieść worki z częściami ciała w ciągu kilku godzin. To dość mało prawdopodobne biorąc pod uwagę, że w mieszkaniu obok byli sąsiedzi - mówił sędzia Wojciech Domański.

Mocne słowa prok. Piotra Krupińskiego

Oskarżyciel, który na sali sądowej rzadko kiedy pokazywał emocje nie krył rozgoryczenia wyrokiem.
- Dorobek polskiej i światowej kryminalistyki całkowicie upadł. Okazuje się, że niepotrzebne są opinie i ekspertyzy. Ważne jest, żebyśmy mieli świadków! Żeby oni widzieli moment zabójstwa, rozkawałkowania zwłok. Albo żeby widzieli, jak oskarżony niesie fragmenty ciała. Jakby oskarżony miał w reklamówce głowę i zostałby zatrzymany to pewnie wtedy sąd by uznał, że nie ma wątpliwości, kto odpowiada za zbrodnię – mówił tuż po wyroku prok. Piotr Krupiński.

Zatriumfowała sprawiedliwość, ale...

Obrońca Roberta J. Mec Łukasz Chojniak po ogłoszeniu wyroku stwierdził, że choć na sali sądowej "zatriumfowała sprawiedliwość", to jeszcze nie do końca stało się jej zadość. Prawnik podkreślił, że przez siedem lat człowiek niewinny był pozbawiony wolności w warunkach aresztu śledczego. - Służby państwowe przez lata niszczyły tego człowieka, prowadziło wszystkie możliwe czynności przeciwko niemu, za nic mając konieczność wyjaśnienia sprawy. Chodziło tylko o to, żeby skazać człowieka niewinnego – mówił mec. Chojniak.

Obrońca zwrócił się do prokuratora generalnego Adama Bodnara i prokuratora krajowego Dariusza Korneluka do niezwłocznego wyjaśnienia sprawy, która kosztowała budżet państwa miliony złotych.
- Za grube miliony prowadzono postępowanie przeciwko człowiekowi niewinnemu, ukierunkowane przeciwko niemu, postępowanie, które tak naprawdę miało na celu wyłącznie przypisanie z góry upatrzonemu niewinnemu człowiekowi sprawstwa i winy. Nie może być tak, że w demokratycznym państwie prawnym człowiek może być bez konsekwencji siedem lat pozbawiony wolności" - podkreślił.

Na sali sądowej obecny był również ojciec Roberta J. Mężczyzna po ogłoszeniu wyroku i uzasadnienia podszedł do syna podał mu rękę i poklepał go po ramieniu.
- Od początku mówiłem, że mój syn jest niewinny. Dzisiaj potwierdził to sąd - mówił ojciec uniewinnionego mężczyzny.

Nieprawomocny wyrok - dożywocie

We wrześniu 2022 r. Sąd Okręgowy w Krakowie skazał na dożywocie Roberta J. oskarżonego o okrutne zabójstwo studentki Uniwersytetu Jagiellońskiego w 1998 r. Sąd potwierdził ustalenia prokuratury, że za morderstwem stoi oskarżony. Proces trwał ponad dwa lata.

Sąd uznał wtedy, że oskarżony jest winny dokonania zabójstwa z motywacji zasługującej na szczególne potępienie. Zmienił też opis jego czyny i przyjął, że po zbrodni zbezcześcił ciało ofiary i pokroił je na kawałki, które następnie wyrzucił do Wisły.

Fragment skóry

23-letnia studentka religioznawstwa Uniwersytetu Jagiellońskiego Katarzyna Z. zniknęła 2 listopada 1998 r. Dwa miesiące później załoga pchacza barek „Łoś” na Wiśle na krakowskim Zabłociu, poczuła, jak silnik stracił nagle moc. Gdy zaczęli grzebać w maszynerii, wyciągnęli spomiędzy łopat wielki płat skóry.

Dzisiaj wiadomo już, że był to fragment zdjęty przez zabójcę z ciała studentki. Tydzień po wyciągnięciu skóry pracownicy stopnia wodnego na Dąbiu zaalarmowali policję, że w kracie wyłapującej odpadki z Wisły utkwiła ludzka noga. Znaleziono też odcięte pośladki ofiary.

Policjanci z Archiwum X przez 19 lat próbowali namierzyć sprawcę zabójstwa. W końcu Robert J. ułatwił im zadanie, bo pojawiał się na cmentarzu, przy grobie Katarzyny Z. Robertowi J. grozi dożywocie.

Promienie słoneczne mogą powodować nowotwór skóry. Jak się chronić?

od 7 lat
Wideo
Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska