Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ostatni Mohikanie z Rynku i okolic chcą utworzenia dodatkowej dzielnicy w zabytkowym centrum Krakowa. Mają dość nocnej masakry

Piotr Tymczak
Piotr Tymczak
Mieszkańcy ścisłego centrum chcą mieć swoją dzielnicę. Mają już dość nocnego hałasu i zakłócania porządku.
Mieszkańcy ścisłego centrum chcą mieć swoją dzielnicę. Mają już dość nocnego hałasu i zakłócania porządku.
Mieszkańcy zabytkowego, historycznego centrum Krakowa szacują, że w obrębie Plant zostało ich nieco ponad 400. Czują się jak ostatni Mohikanie, którzy chcą pozostać na swojej ziemi, ale muszą walczyć z przeciwnościami. W sercu miasta są nimi hałas, zakłócanie porządku, nadmiar sklepów i lokali z alkoholem, problem z miejscami parkingowymi. Poprzez internetową stronę zaczęli się nawzajem poznawać i jednoczyć we wspólnym celu, jakim jest założenie oddzielnej dzielnicy Krakowa, której władze zabiegałyby o to, by Rynek Główny i ulice wokół niego nadal mogły pełnić funkcje miasta, a nie zamieniły się w skansen.

- Rynek Główny i okolice nie muszą przypominać miasteczka studenckiego podczas Juwenaliów. Ten obszar ma potencjał na coś więcej. Tutaj zupełnie została jednak zachwiana równowaga między potrzebami biznesu a tworzeniem odpowiednich warunków do życia, którą trzeba zacząć przywracać, aby to serce Polski, jakim jest zabytkowe centrum Krakowa funkcjonowało nie jako skansen a żywe miasto - przekonuje Ryszard Rydiger, mieszkaniec ul. Szewskiej, który zainicjował internetową akcję powołania nowej dzielnicy Zabytkowe Centrum.

Przypomina, że Rada Miasta Krakowa może jedną swoją uchwałą utworzyć taką dzielnicę.

- W kamienicy, w której mieszkam jestem jedynym stałym lokatorem. Mamy informacje, że w granicach Plant faktycznie mieszka jeszcze tylko około 440 osób. Mamy nadzieję, że stworzymy mały ruch społeczny. Poprzez internetową akcję zaczynamy się poznawać, choćby po to, by uśmiechnąć się do siebie przechodząc na ulicy, poczuć, że nie jesteśmy tu sami - dodaje Ryszard Rydiger.

Wśród najważniejszych problemów mieszkańcy zabytkowego centrum wskazują nadmierną liczbę punktów sprzedaży alkoholu i zakłócanie ciszy oraz porządku związane z ich działalnością. Mieszkańcy Rynku i okolic przypominają, że Rada Miasta Krakowa ustala maksymalną liczbę punktów sprzedaży alkoholu w danej dzielnicy. Ich zdaniem na obszarze w obrębie Plant w pierwszej kolejności licencję na sprzedaż alkoholu powinny otrzymywać lokale o wyższym standardzie. Przekonują, że to wyeliminuje turystów z niskim budżetem, którzy przyjeżdżają pod Wawel, by za nieduże pieniądze się opijać, co kończy się hałasem, zakłócaniem porządku, odstręcza zamożnych klientów i utrudnia życie mieszkańcom.

- Nie jesteśmy przeciwni lokalom gastronomicznym, restauracjom. Zabytkowe centrum Krakowa to jest to miejsce, gdzie powinny się znajdować, ale nie fast foody - komentuje Ryszard Rydiger. - Rada Miasta dla każdej poszczególnej dzielnicy może wyznaczać maksymalną liczbę punktów sprzedaży alkoholu a pośrednio, poprzez system wydawania licencji, określić jakie lokale, o jakiej kategorii tu będą się znajdować - dodaje.

Wraz z innymi mieszkańcami zwraca też uwagę na niezakłócane przez nikogo epatowanie turystów i mieszkańców przechadzających się po ulicach Starego Miasta głośną muzyką dobywającą się z lokalów, klubów nocnych czy dyskotek, a mającą „przyciągnąć” turystę do ich wnętrza.

Jednym z pomysł jest wyposażenie patroli Straży Miejskiej w mierniki hałasu. - Nie ma w obowiązującym prawie czegoś takiego jak „cisza nocna”; są jedynie określone, dopuszczalne limity emisji hałasu w dzień i w nocy. Patrole Straży Miejskiej czy Policji nie mają jednak urządzeń, które mogłyby to zmierzyć. Dzielnica pomogłaby zakup ten sfinansować - wyjaśnia Ryszard Rydiger.

Przekonuje, że takie rozwiązanie pomogłoby też rozwiązać problemy związane z najmem krótkoterminowym lokali w centrum i urządzanie w nich przez tymczasowych lokatorów głośnych imprez.

Na stronie poświęconej nowej dzielnicy mieszkańcy wpisują kolejne uwagi. "Popieram pomysł zintegrowania wspólnych wysiłków „Ostatnich Mohikanów” centrum Krakowa (np. Indianie w rezerwatach w Ameryce mają szereg przywilejów, np. zwolnieni są z podatków). Niestety obawiam się, że atomizacja społeczna nie ułatwi tego zadania tutaj. Ale nie poddawajmy się. Sądzę, że przyległe dzielnice powinny w podobny sposób bronić swoich interesów, np. powinno ograniczyć się niekontrolowany najazd samochodów z zewnątrz. To przecież chore, że miejsca parkingowego trzeba prawie codziennie szukać przez 45minut. I do tego te wszystkie „lewe” uprawnienia do wjazdu, zupełny brak kontroli tego kto wjeżdża" - napisał pan Maciej.

Podobnych wpisów nie brakuje. Pani Ewa: "Teraz to co się dzieje w centrum to „masakra”. Chodniki zajęte przez ogródki: przykład, róg ulicy Szpitalnej i Małego Rynku, przechodnie muszą schodzić na jezdnię. A Straż Miejska, doradziła mi, abym się wyprowadziła. Przykładów można mnożyć. Utworzenie nowej dzielnicy jest fantastycznym pomysłem".

Pan Mariusz: "Sieciówki sprzedające alkohol mylimy z businessem, to zniechęca zamożnych turystów do miasta".

Pan Oskar: "Mam już od dawna dość smrodu z knajp i restauracji, zafajdanych chodników wszelkiej maści sosami i produktami żołądkowo-jelitowych ekscesów, chamstwa przyjezdnych na drogach Starego Miasta oraz kilku innych rzeczy".

Co na pomysł wyodrębnienia nowej jednostki samorządu uważają w Radzie Dzielnicy I Stare Miasto? - Doceniam tę inicjatywę jako głos w dyskusji i zwrócenie uwagi na problemy ścisłego centrum Krakowa. Od lat poprzez uchwały również wnioskujemy o różne rozwiązania, które mogłyby poprawić życie mieszkańców - komentuje Jan Hoffman, przewodniczący Rady Dzielnicy I Stare Miasto.

Przyznaje, że radni dzielnicowi mogą jedynie opiniować, zgłaszać wnioski rozwiązań, które może uwzględnić prezydent Krakowa, urzędnicy i radni miejscy. Zwraca uwagę, że zwiększenie kompetencji mogłoby dać realny wpływ na to, by rady dzielnic mogły wprowadzać zmiany dotyczące np. sprzedaży alkoholu na danym terenie, czy zasad parkowania.

- Wydaje się, że obszar objęty Plantami jest zbyt mały i za mało zaludniony, by mogła powstać nowa dzielnica. Prędzej można byłoby ją wyodrębnić dodając także np. Kazimierz i Stradom. To już byłby teren zamieszkiwany przez kilka tysięcy osób. Ustawa o samorządzie gminnym daje jednak możliwość tworzenia jednostek niższego rzędu niż dzielnice. Można byłoby więc np. utworzyć dystrykty Zabytkowe Centrum oraz Kazimierz, mające swoich przedstawicieli - dodaje.

Ryszard Rydiger zapowiada: - Zbliżają się wybory. Zainteresujmy kandydatów, komitety wyborcze naszą inicjatywą stworzenia dzielnicy Zabytkowe Centrum. Może któryś z kandydatów naszą ideę wykorzysta i zacznie traktować jako własną.

Drożejące mieszkania w Polsce

od 7 lat

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska