Mecz o życie
- Jesteśmy po spotkaniu, które miało być meczem o życie dla drużyny, dla mnie – stwierdził. - Niestety, skończyło się remisem, który popycha nas o centymetr do przodu, ale niewiele daje. Jesteśmy rozczarowani, trochę sfrustrowani. Szkoda, że się nie udało, to miał być mecz na przełamanie. Graliśmy bardo nerwowo, nie wiem, z czego to wynikało, nie powiem, że mam pretensje do zawodników, zagrali na tyle, na ile mogli.
Prezes Cracovii Mateusz Dróżdż w wywiadzie, który opublikowano w czwartek w cracovia.tv powiedział, że były przedmeczowe rozmowy z Radą Drużyny, z trenerem. Prezes zdementował też informację, że trener podał się do dymisji.
- Trudno mi coś powiedzieć na ten temat, nie ja byłem reżyserem tych spotkań, ale nie było nic złego w tym, że prezes się spotyka z drużyną – mówił Zieliński. - Nikt nie jest zadowolony z tego, co jest, jesteśmy wściekli, źli, trudno się dziwić frustracji na trybunach, która sięgnęła apogeum. Nie grali w piłkę juniorzy, tylko doświadczeni zawodnicy, którzy nie takie sytuacje przechodzą. A że było nerwowo, to fakt. Klasowe zespoły potrafią wygrywać... Nasz problem jest taki, że zawiedliśmy kibiców.
Czy było ultimatum od prezesa wobec trenera przed meczem z ŁKS-em?
- Rozmawialiśmy jak gentlemani – mówi Zieliński. - Jeśli będą jakieś informacje, to poda je prezes, ja jestem tylko pracownikiem.
Kibice chcieli rozmowy
Kibice domagali się tego, by Zieliński po meczu podszedł do nich. „Gdzie jest trener, gdzie jest trener?” krzyczeli. Zieliński jednak udał się do szatni.
- Nie mam zwyczaju oceniać na gorąco meczu, nigdy w 30-letniej karierze, przygodzie z piłką nie zdarzyło mi się, bym to robił – tłumaczył. - Nie jest to miejsce i czas. Spotkanie z kibicami mieliśmy przed meczem z Pogonią. Kibiców szanuję, ale niech mi wybaczą, nie jestem zwolennikiem takich spotkań.
