- Gdy był Pan piłkarzem Wisły Kraków, zagrał Pan dwa mecze z Cracovią. Muszą się one Panu dobrze kojarzyć, bo zremisowaliście 1:1 i wygraliście 3:1.
- Bardzo dobrze pamiętam te spotkania, była fajna atmosfera, w końcu to derby, jedne z najważniejszych meczów w sezonie. Bardzo cieszyliśmy się po wygranej. Atmosfera byłą znakomita, jak pamiętam, na naszym stadionie było około 20 tys. ludzi. Na Cracovii prowadziliśmy, ale w końcówce straciliśmy gola.
- Znów gra Pan, po rocznej przerwie, w polskiej lidze, ale w ostatnim meczu w Kielcach nie wystąpił Pan, dlaczego?
- Taka była po prostu decyzja trenera. Mieliśmy trudny okres po pierwszej przerwie reprezentacyjnej. Dobrze zaczęliśmy sezon, a potem nie udało się nam wygrać w kolejnych czterech spotkaniach i dlatego zwycięstwo było nam bardzo potrzebne. Cieszę się, że udało się nam zdobyć trzy punkty, bo Kielce to bardzo trudny teren. Mam nadzieję, że idą lepsze czasy.
- Liczy Pan na to, że wróci na mecz z Cracovią?
- Nie myślę o tym, bo najważniejsze jest to, że wygraliśmy. To sukces nas wszystkich. Oczywiście na treningach robię wszystko by pokazać się trenerowi i wrócić do jedenastki.
- Chyba czeka was trudniejszy mecz niż z Koroną, bo Cracovia to lepszy zespół.
- Ostatnio miała parę dobrych meczów, ale gramy u siebie.
- No właśnie, a na własnym stadionie w tym sezonie jeszcze nie wygraliście!
- Tak, ale serie są po to, by je przełamywać. Na pewno zrobimy wszystko, by ucieszyć własną publiczność.
- Na pewno ogląda Pan mecze Cracovii, co Pan sądzi o tym zespole?
- Ciężko mi analizować, dopiero będziemy mieli omówienie meczu z trenerem. Wiem, że rywale zaczęli nieźle grać, mają kilku dobrych zawodników. Choćby Miroslava Covilo, też człowieka pochodzącego z Bałkanów, jak ja.
- To jak na razie najlepszy strzelec Cracovii, zdobył w tym sezonie pięć bramek.
- O, tego nie wiedziałem! Kojarzę go bardziej z gry na Bałkanach.
- Jest Pan reprezentantem Macedonii. Cracovia zmierzyła się w eliminacjach Ligi Europy z drużyną z tego kraju - Szkendiją Tetowo i jej odpadnięcie zostało przyjęte w Polsce jako kompromitacja. Czy Pan również podziela ten pogląd?
- Jak tak nie uważam. Przed meczem szanse oceniałem 50 na 50 procent. To poważny zespół, jego właściciele sporo inwestują w niego. Powstała tam fajna drużyna. Grają tam reprezentanci kraju. Zwycięstwa Szkendiji nie były więc dla mnie niespodzianką.
- Wróćmy do pańskiej osoby. Co Pana skłoniło do tego, by znów grać w polskiej ekstraklasie, a nie zostać na Cyprze?
- Gdy grałem w Wiśle bardzo dobrze mi się tu żyło, podobała mi się polska piłka. Po kontuzji ciężko było zostać. Postanowiłem wrócić do siebie, odbudować się. Zagrałem więc pół sezonu w OFK Belgrad, a potem w cypryjskim AEL Limassol. Miałem kontrakt na 6 miesięcy.
- Śląsk był jedyną opcją, Wisła Pana nie chciała?
- Z Wisłą nie było kontaktu, ale Śląsk nie był jedyną opcją, były jeszcze dwa kluby.
- Gdzie Panu się lepiej mieszkało - w Krakowie, czy teraz we Wrocławiu?
- Szczerze mówiąc, to podobne, bardzo ładne miasta. W obu mieszka się super.