FLESZ - Alarm dla klimatu

Wielka woda na Dunajcu zalała plac budowy w Ostrowie
Prace, z powodu intensywnych opadów deszczu przerwano w ubiegły piątek (27 sierpnia), a w poniedziałek (30 sierpnia) w trybie natychmiastowym ewakuowano sprzęt z placu budowy.
- Dostaliśmy informację, że rozpoczęły się zrzuty wody ze zbiorników w Czchowie i Rożnowie i poziom Dunajca może wzrosnąć. Przybór wody był tak błyskawiczny, że dosłownie w ostatniej chwili przetransportowaliśmy dźwig na brzeg, zanim zakryła go woda. Niestety część zgromadzonego materiału popłynęła z nurtem. To między innymi szalunki, sklejki i elementy konstrukcyjne – wylicza Zbigniew Wolan, prezes firmy Wolmost, która odbudowuje most w Ostrowie.
Na razie nie wie, kiedy prace będzie można wznowić. Uzależnione jest to od ustabilizowanie poziomu wody w rzece na tyle, aby można było dokończyć wykonywanie fundamentów pod filary nowej przeprawy. Przyczółki są już prawie gotowe.
- Boję się tego, co zastaniemy po tym, jak woda opadnie. Jak wielkie szkody wyrządziła. Już raz musieliśmy odbudowywać to, co w międzyczasie zostało uszkodzone przez wezbrany nurt Dunajca – mówi Zbigniew Wolan.
Zbigniew Wolan dodaje, że na pewno trzeba będzie odbudować drogi dojazdowe i rampy, gdyż te spłynęły z wodą, a są one niezbędne do tego, aby na plac budowy mógł wjechać ciężki sprzęt. Może to zająć nawet od jednego do dwóch tygodni – w zależności od wyrządzonych szkód.
Czy zdążą z odbudowa mostu na Dunajcu w Ostrowie do marca?
- Od momentu, kiedy rozpoczęliśmy prace mieliśmy już 74 dni przestoju wymuszonego przez pogodę, czyli padający deszcz lub wysoki poziom wody w rzece. Trudno będzie to nadrobić jesienią i zimą – przyznaje Zbigniew Wolan.
W związku z sytuacją hydrologiczną, w najbliższych dniach odbędzie się robocze spotkanie z udziałem przedstawicieli powiatu i wykonawcy. Mało prawdopodobne jest, aby marcowy termin zakończenia prac przy przeprawie został dotrzymany.
- Sama konstrukcja mostu wykonana zostanie z prefabrykatów. Nie ma ich jednak w tym momencie na czym posadowić, bo nie ma jeszcze filarów. Gdyby nie kłopoty z pogodą, to te pewnie już by stały i stabilizowały się – mówi Roman Łucarz, starosta tarnowski.
Nie ma pretensji do wykonawcy, gdyż opóźnienia to efekt wyjątkowo deszczowej w tym roku aury. Zapewnia, że nie ma zagrożenia dla finansowania inwestycji. Odbudowa mostu rozłożona została bowiem na dwa lata.