- Jesteśmy już po odbiorze koryta Dunajca. Przepłynęliśmy łodzią kontrolną. Koryto jest drożne, nie ma konieczności przeprowadzania jakichś dodatkowych prac – mówi Jerzy Regiec.
Szef flisaków przyznaje, że w tym roku stan wody na Dunajcu jest – jak to mówi – wybitnie niski. Kilka dni temu były w związku z tym obawy. – Jednak nie jest aż tak źle, że nie będzie można pływać. Nie ma konieczności czynienia zmian w trasie spływu. Będziemy pływać normalnie. Mamy dwie przystanie początkowe, czyli główną przystań w Sromowcach Kątach, albo drugą przystań pomocniczą pod Trzema Koronami w Sromowcach Niżnych – zapowiada Jerzy Regiec.
Łodzie gotowe do spływu
We wtorek sezon na Dunajcu rozpocznie 69 kompletów łodzi – tyle zostało odebranych i dopuszczonych do użytku w kwietniu. To jednak dopiero początek. Kolejne łodzie będą systematycznie odbierane i dopuszczane. W wakacje, gdy jest największy ruch turystyczny, po Dunajcu będzie mogło pływać ok. 240 kompletami łodzi. – Dla nas szczyt sezonu to lipiec i sierpień ze wskazaniem na sierpień – mówi prezes.
W sumie do pracy szykuje się blisko 500 flisaków. Na każdej bowiem łodzi musi być co najmniej dwóch flisaków. – Wszystkich flisaków, którzy mają uprawnienia, jest obecnie 947, ale takich, którzy czynnie zajmują się spływem jest ok. 500 – mówi prezes stowarzyszenia flisaków.
Od tego roku przybyło także nowych członków stowarzyszenia. Przyjęto 21 nowych kandydatów na flisaków. Będą oni uczyli się przez kolejne trzy lata. – Każdy z nich będzie przez ten czas uczył się u boku swojego mistrza. Po tym czasie, po uzyskaniu pozytywnej opinii od mistrza, przystępują do egzaminu praktycznego i teoretycznego. Dopiero po zdaniu otrzymują uprawnienia, numer boczny łodzi i mogą już samodzielnie pływać – mówi Jerzy Regiec.
Będzie – niestety drożej
Tegoroczny spływ oznacza także podwyżkę dla turystów pragnących doświadczyć piękna przełomu Dunajca. Ceny biletów zostały – nieznacznie – podniesione o wskaźnik inflacji.
- Zdecydowaliśmy się na niewielką podwyżkę, o wskaźnik inflacji. Co chyba jest zrozumiałe, tym bardziej, że wszystko drożeje. Podwyżka wyniesie 6 zł od osoby dorosłej – mówi Jerzy Regiec.
Na początek i na koniec sezonu – czyli od 1 kwietnia do 30 czerwca i od 1 września do 31 października – cena za bilet normalny wyniesie 97 zł, a za bilet ulgowy – 70 zł. Z kolei w szczycie sezonu – czyli od 1 lipca do 31 sierpnia, a także w czasie długiego weekendu majowego i czerwcowego (od 28 kwietnia do 4 maja i od 20 czerwca do 22 czerwca) cena bilety normalnego to 103 zł, a ulgowego – 74 zł.
- Do tych cen trzeba jeszcze doliczyć cenę za wstęp na teren Pienińskiego Parku Narodowego, bowiem spływ odbywa się po terenie parku – dodaje Jerzy Regiec.
To oznacza, że do bilety normalnego dopłacamy 8 zł, a do ulgowego – 4 zł.
W sumie więc przeciętna czteroosobowa rodzina w niskim sezonie za spływ będzie musiała zapłacić w sumie 358 zł, a w wakacje – 378 zł.
