Jedną z poszkodowanych jest 62-letnia Grażyna Rychlik, która straciła dom, gdy ponad tydzień temu zwaliło się na niego olbrzymie osuwisko. Mieszkała tam z synem, strażakiem, który cały czas pomaga innym mieszkańcom Małopolski.
- Do tej pory nie potrafię pogodzić się ze stratą, żyję w rozterce i nie wiem, co mam dalej zrobić - kobieta mówi bezradnie. Nie chce wyjeżdżać ze wsi, w której mieszka od dziecka, bo się boi, że jak teraz opuści to miejsce, już tu nigdy nie wróci. Dlatego nie zgadza się na propozycję złożoną jej przez wójta Gdowa, Zbigniewa Wojasa
- Od 9 dni jestem w obskurnej, zniszczonej starej strażnicy OSP, w której nie ma łazienki, toalety i bieżącej wody. Wójt teraz zaoferował mi przeniesienie do lepszego lokum socjalnego w Niegowici - przyznaje kobieta.
Zbigniew Wojas zareagował po tym, jak w "GK" ukazał się tekst opisujący warunki, w jakich Grażyna Rychlik musi mieszkać po stracie domu. Geolodzy z inspektorami budowlanymi już orzekli, że jej budynek nadaje się tylko do wyburzenia. W dodatku, ze względu na czynne osuwisko, wykluczone jest postawienie nowego domu w tym samym miejscu.
- Dom w Niegowici to najlepsze, co możemy zaoferować - mówi Wojas. Może tam w sumie trafić pięć rodzin, które straciły domy pod zwałami osuwisk. Pani Grażyna otrzymałaby dwa pokoje i miałaby zagwarantowany dostęp do łazienki i toalety - obiecuje wójt.
Kobieta jednak upiera się, by zostać w strażnicy OSP, bo cały czas chce być blisko dawnego swojego domu. Tam ciągle jest jej dobytek, pamiątki, rzeczy osobiste. Jednak Rychlik panicznie boi się przesiedlenia. - Opiekuję się chorym szwagrem, który nie wstaje z łóżka. Sama jego kąpiel zajmuje godzinę, a w Niegowici toaleta i łazienka jest wspólna dla innych rodzin. Nie potrafię sobie wyobrazić sytuacji, że pomagam szwagrowi, a obok są inni ludzie - mówi. I kuca na ganku strażnicy w Winiarach, na którym codziennie myje się w misce, używając do tego wody z butelki.
Do strażnicy przychodzą sąsiedzi. Chcą pomóc, pocieszyć i wesprzeć Grażynę Rychlik. Wczoraj Aleksandra Jurkowicz, przyniosła koleżance, którą zna od dziecka, wodę w bukłakach. Namawia ją, by przyszła do niej na kawę. W Winiarach wśród zagrożonych domów jest też letniskowa siedziba Zbigniewa Wodeckiego. Teraz już wiadomo, że dom piosenkarza zostanie wyburzony - tak orzekła komisja geologów, którzy zbadali teren osuwiska.
O tym, że mimo mniejszych opadów osuwiska są aktywne, świadczy przypadek Ryszarda Kulmy, którego dom runął w zeszły piątek, w trzy dni po dewastacji domu Grażyny Rychlik.