FLESZ - Naszą ulubioną szczepionką jest...
Kobieta na rozprawie opowiadała, że bała się mężczyzny, który ją kontrolował i ciągle chodził z nożem. W chaotycznej relacji podała jednak, że razem jeździli na zakupy, do lekarza i do lasu, więc nie było tak, by nie miała swobody poruszania się. Potwierdziła, że mężczyzna przyznał się jej, że miał sprawę za zabójstwo córki i żony, ale to nie skłoniła Elżbiety B. do zerwania związku.
Relacje pary pogorszyły się dopiero, gdy kobiecie zabrano dzieci do pogotowia opiekuńczego, które miała z poprzedniego związku. Wtedy, by je odzyskać, postanowiła pozbyć się najpierw Stanisława S. i wygląda na to, że to dlatego obciążyła go swoimi zeznaniami.
Stanisław S. przekonywał płacząc, że kocha Elżbietę, opiekował się jej dziećmi, wyremontował mieszkanie i chciał stworzyć normalną rodzinę, ale to mu się nie udało i w lipcu 2020 r. trafił za kratki właśnie za sprawą partnerki. W ostatnim słowie, tak i jego obrońca mec. Marta Ostrowska, wnosił o uniewinnienie.
Kryminalna przeszłość się za nim ciągnie. W 2017 r. dostał trzy lata więzienia za grożenie śmiercią bratu i znęcanie się nad własną matką. Ma też pięcioletni zakaz zbliżania się do brata i matki na 10 metrów. W listopadzie 2016 r. wyszedł na wolność – a siedział 26 lat w więzieniu za zabójstwo córki i żony. Zbrodni dokonał w 1990 r.
61-letni oskarżony to dyplomowany krawiec z wyższym wykształceniem, który po odbyciu długiej kary wprowadził się do piwnicy bloku w Nowej Hucie. W mieszkaniu na parterze, w którym dokonał podwójnego zabójstwa członków rodziny, mieszkała teraz jego matka Janina S. i młodszy brat Marek H. Za ich zgodą Stanisław S. mógł tam gotować obiady, korzystać z łazienki i toalety.
Na mocy decyzji Sądu Okręgowego w Krakowie, po opuszczeniu więzienia, w ramach tzw. środka zabezpieczającego zastosowano wobec niego stałą, elektroniczną kontrolę miejsca pobytu. Skazany miał też poddać się terapii psychologicznej w poradni i powstrzymywać od nadużywania alkoholu. Zaczął jednak sięgać po piwo i wódkę. A wtedy stawał się agresywny wobec domowników.
Nietrzeźwy twierdził, że życie ludzkie nie ma dla niego znaczenia.
- Nie boję się więzienia i w każdej chwili mogę do niego wrócić - odgrażał się. Mówił matce i bratu, że ich pozabija, bo ma „smaka zjeść człowieka”. Panicznie się go bali, ponieważ pijany stawał się wybuchowy. W końcu jego brat Marek H. pożalił się pracownicy socjalnej. Ta zaś zawiadomiła policję.
W 1991 roku - za podwójną zbrodnię - został skazany na 25 lat więzienia. Kolejny rok odsiedział z wcześniejszego wyroku za znęcanie się nad żoną.
Zabił najbliższych, bo bał się, że żona znowu oskarży go o znęcanie, za co groziłaby mu surowa kara
Prokurator chciał dla niego wówczas 15 lat więzienia, ale Sąd Wojewódzki w Krakowie był surowszy i wymierzył mu 25 lat pozbawienia wolności, choć przyjęto, że zabił mając ograniczoną poczytalność.
- Te znaki nigdy nie wybaczają. Są pamiętliwe i mogą myśleć o zemście bardzo długo
- Najciekawsze domy do kupienia w Małopolsce do 200 tys. zł. Duże metraże i niska cena
- Ile zarabia kasjer, a ile sprzedawca? Oto zestawienie płac w 18 znanych zawodach
- Najbardziej niebezpieczne przejścia dla pieszych w Krakowie
- Kraków. Tu budują piramidy ze śmieci. A co z recyklingiem w mieście?
