- Błota tu po kostki, a miejscami więcej. Pół biedy jak się nogi zmoczy, gorzej kiedy człowiek się poślizgnie i złamie nogę - żali się pani Krystyna, która akurat mieszka od tej strony Oświęcimia i chodzi tu do lekarzy. Mogłaby iść od strony ul. Wysokie Brzegi, gdzie jest główne wejście, ale musiałaby nadłożyć kilkaset metrów. - Co z tego, że piękne ogrodzenie postawili i wybrukowali miejsca postojowe, kiedy zapomnieli, że dalej trzeba iść na nogach - dodaje oburzona kobieta.
Od ulicy Szpitalnej na teren lecznicy są dwa wejścia. Pierwsze przez furtkę, za którą jest szeroka, błotnista droga. Na bramce wisi kartka: „Przejście od strony ulicy Szpitalnej (obok szlabanu)”. Idziemy więc sprawdzić, czy tam łatwiej pieszemu. Za budynkiem prosektorium jest wjazd, który strzeże szlaban.
Wystarczy wrzucić dwa złote do urządzenia i barierka podnosi się, by przepuścić samochody. Dla pieszych nie ma tam chodnika. Gdy szlaban jest spuszczony, a nie zapłaci się za jego podniesienie, trzeba iść trawnikiem przypominającym o tej porze roku grzęzawisko.
- To jakaś kpina - denerwuje się starsze małżeństwo. Chwalą dyrekcję ZOZ za remonty oddziałów szpitalnych i coraz to nowocześniejszy sprzęt, ale pojąć nie mogą takiej fuszerki.
Na niedawny remont ulicy Szpitalnej złożyły się po połowie starostwo powiatowe w Oświęcimiu, do którego droga należy i miasto Oświęcim, na terenie którego znajduje się.
- Gruntowny remont kosztował obydwa samorządy ponad 1 mln 300 tys. złotych - informuje Zbigniew Starzec, starosta oświęcimski. Za te pieniądze zrobiono, oprócz parkingów, ścieżki rowerowe i wiaty przystankowe. Prace objęły także oświetlenie, sieci: energetyczną, gazową, wodociągową, elektroenergetyczną oraz kanalizację deszczową.
- W okolicy parkingów nie powstał jedynie zalecony przez straż pożarną plac manewrowy. Zamiast tego według naszego autorskiego projektu wybudowano drogi przelotowe do Carintu i oddziału udarowego - wylicza Zbigniew Starzec.
Przekonuje, że samo dojście do szpitala powinno być sprawą dyrekcji lecznicy, która w ostatnim czasie na poprawę komunikacji na swoim terenie wydała 634 tys. złotych.
- Mnie też ten bałagan razi w oczy - wyznaje Zbigniew Starzec. - Myślę, że będziemy coś musieli z tym zrobić - dodaje.
Na przychylność tzw. organu prowadzącego, czyli na pieniądze starostwa, liczą w lecznicy.
- Jestem przekonany, że wtedy rozwiążemy ten problem jeszcze w tym roku. Nie da się chodzić po błocie - przyznaje zastępcą ds. lecznictwa dr Andrzej Jakubowski.
Woda stoi na ścieżkach do szpitala, bo nie ma tu odpływu. Przed zrobieniem kostki, trzeba położyć więc rury, które wodę odprowadzą do kanalizacji deszczowej. Do tego czasu piesi będą korzystać z przejścia na własną odpowiedzialność.
- To po co od tej strony zrobili parkingi? Jedni wykonali swoje, drudzy swoje, ale o połączeniu zapomniano - mówi zdegustowany Michał Woźniak, który tam wczoraj zaparkował i próbował dość do głównego budynku.