Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Oświęcim. Dopalacze zniknęły ze sklepów. Młodzi zamawiają je w sieci

Redakcja
Marek z Oświęcimia omal nie zginął po tym, jak zażył dopalacz i wbiegł na ulicę pełną jadących aut. Chłopak twierdzi, że nie jest uzależniony. Jego znajomi przyznają, że boją się z nim przebywać. Nam udało się namówić go na rozmowę. O tym jak zachowuje się człowiek pod wpływem dopalaczy opowiada też Klaudyna, koleżanka Marka.

Marek ma 21 lat. Jest mieszkańcem Oświęcimia. Jeszcze dwa lata temu planował iść na studia, chciał mieć dziewczynę, później dzieci, własny dom. Niedługo po maturze na imprezie poznał Karola. Od niego dostał pierwszą porcję narkotyku. Mówi, że to, co się z nim działo po jego zażyciu, to prawdziwy odlot. Dziś nie spotyka się już ze znajomymi z liceum. Jego najbliższym „przyjacielem” jest Karol.

Pierwsze „tripy” (stan po odurzeniu się substancją psychoaktywną) Marek zaliczył po marihuanie. Po jakimś czasie zdecydował się spróbować czegoś – w jego przekonaniu – mocniejszego.

Po dwóch ­ – trzech miesiącach zdarzało się, że brał kilka dni pod rząd. – Miałem nawet taki tydzień, że pięć gramów amfetaminy mi nie starczało – wyznaje Marek. – Rano musiałem wziąć kreskę (jedna dawka narkotyku – przyp. red.), żeby nie zasnąć. Jak nie miałem wspomagacza, potrafiłem nie wstawać z łóżka i spać nawet 20 godzin ciągle – twierdzi nasz rozmówca i jednocześnie zaznacza, że od pół roku nie bierze amfetaminy. Nie oznacza to jednak, że „jest czysty”, bo kiedy odkrył w internecie sklep wysyłkowy z dopalaczami, nie mógł odpuścić sobie przetestowania ich na sobie.

Głaskał lwy, latał nad nimi
Środki, jakie zamówił Marek w internetowym sklepie, sprzedawane były jako talizmany, a nie dopalacze. Producent zaznaczył na ich opakowaniu, że nie nadają się do spożycia, ale każdy „konsument” wie, że informacja ta jest dla picu.

– Pierwszy, jaki wziąłem, nazywał się Cherries – mówi Marek. – Widziałem po nim lwy, głaskałem je, później nad nimi latałem – opowiada. – Pół godziny później miałem zjazd (inaczej zejście – stan, kiedy środek odurzający przestaje działać – przyp. red.) i chyba poszedłem spać – dodaje, usiłując przypomnieć sobie to zdarzenie.

Marek przetestował w sumie sześć różnych rodzajów dopalaczy. Twierdzi, że po żadnym z nich nie czuł się źle, nie był agresywny. Uważa też, że dopalacze nie działają na jego organizm niszczycielsko, mimo że w ciągu trzech miesięcy schudł dziewięć kilogramów. Stracił kontakt z resztą dawnych znajomych, nie ma dobrych relacji z rodzicami.

– Starzy czepiają się wszystkiego. Ciągle sprawdzają mi kieszenie, mówią, że ćpam, chociaż nigdy nie złapali mnie na niczym i niczego nie znaleźli – mówi Marek. – Wydzierają się o byle pierdołę, więc ja też na nich wrzeszczę. Przez to każda rozmowa kończy się awanturą i bekiem matki – wyznaje.

Wcale nie jest tak wesoło
Na rozmowę z naszymi dziennikarzami zgodziła się też Klau­dyna, koleżanka Marka. 19-latka przyznaje, że raz zgodziła się wziąć dopalacz. Jej wrażenia są zupełnie inne niż Marka.

– Początkowo nic nie czułam, ale z minuty na minutę miałam wrażenie niepokoju, czułam, że stanie się coś złego – mówi dziewczyna. – Marek próbował mnie uspokoić, pokazywał jakieś smoki, które wtedy widział, śmiał się, a ja nie widziałam niczego, tylko przelatujące bardzo blisko mnie czarne, ogromne ptaki i czułam lodowaty podmuch ich skrzydeł. Byłam pewna, że zaraz sfruną na mnie, rozszarpując moje ciało – dodaje.

Po tym doświadczeniu nastolatka nigdy więcej nie sięgnęła po środki odurzające. – Kiedy byłam pod wpływem, modliłam się, żeby to się skończyło, ale kiedy dopalacz przestawał działać, marzyłam, żeby umrzeć – zdradza nasza rozmówczyni. – Na zejściu czułam skurcze wszystkich mięśni, nogi miałam jak z ołowiu, a każdy ruch sprawiał mi ból. Głowę też chciało mi rozerwać – wspomina i dodaje, że na każdą osobę reagowała agresją. – Jak po ok. godzinie wróciłam do domu, omal nie pobiłam młodszej siostry tylko dlatego, że weszła do mojego pokoju i zapytała, co oglądam w telewizji. Nie darowałabym sobie, jakbym coś jej wtedy zrobiła – mówi Klaudyna, spuszczając wzrok.

Znajomi byli w szoku
Klaudyna z przerażeniem obserwuje, co dzieje się z Markiem, kiedy ten jest pod wpływem. – Zachowuje się irracjonalnie, widzi rzeczy, których nie ma. Kiedyś miał taką akcję, że siedział spokojnie ze spuszczoną głową, jakby ktoś wyjął z niego trzy z czterech możliwych baterii. W jednej chwili zerwał się i zaczął biec przed siebie – relacjonuje dziewczyna. – Cudem uniknął śmierci, bo ślepo przeciął ulicę i omal nie rozjechał go samochód. Centymetry zaważyły, a on nawet się nie zatrzymał. Był w transie, w swoim świecie, nie docierały do niego żadne bodźce.

Nastolatka twierdzi, że jej znajomy często jest agresywny, nie panuje nad emocjami i bez powodu wpada w furię. – Wielu znajomych się od niego odwróciło, rodzice rozkładają ręce. Ja wierzę, że z tego wyjdzie, ale jak jest naćpany, to nieraz boję się przebywać w jego towarzystwie, bo nigdy nie wiem, co zrobi – tłumaczy Klaudyna.

To jak walka z wiatrakami
Policja z Wadowic i Oświęcimia przyznaje, że ciężko stwierdzić, czy ktoś jest pod wpływem dopalaczy, bo testy często wykazują zawartość składników psychoaktywnych, które są także m.in. w amfetaminie.

Jedną z ostatnich ofiar dopalacza jest 13-letni Ernest, który będąc pod ich wpływem (potwierdzili to jego koledzy), wszedł na wiadukt kolejowy i spadł na trakcję. W krytycznym stanie trafił do szpitala. Do zdarzenia doszło w lipcu. Cztery miesiące wcześniej dopalacze przedawkował 28-latek z Jawiszowic. Pogotowie wezwali jego rodzice, którzy czekając na pomoc, zabarykadowali się w osobnym pomieszczeniu, ponieważ nie byli w stanie odeprzeć ataków agresywnego syna. Mężczyzna zmarł chwilę po przybyciu karetki.

W regionie nie ma oficjalnych punktów, gdzie sprzedawane są dopalacze. Nasi rozmówcy twierdzą, że do niedawna były dwa takie w Oświęcimiu, ale tylko dla „stałych” klientów. Środki odurzające można za to z łatwością zamówić w sklepach internetowych.

Gdzie szukać pomocy?
800 060 800 – Bezpłatna, całodobowa infolinia głównego inspektora sanitarnego. Przeznaczona dla rodziców, którzy mają wątpliwości, czy ich dzieci zażywają dopalacze. Można tu przekazywać także informacje o osobach handlujących tymi nielegalnymi substancjami.

116 111 – Telefon Zaufania dla Dzieci i Młodzieży. Służy młodzieży i dzieciom potrzebującym wsparcia, opieki i ochrony. Telefon prowadzi Fundacja Dzieci Niczyje. Linia jest dostępna codziennie w godzinach 12–20.

800 100 100 – Telefon dla rodziców i nauczycieli w sprawach bezpieczeństwa dzieci. Przeznaczona dla osób szukających pomocy w zakresie: agresji, uzależnień, depresji, zagrożeń związanych z kontaktem z substancjami psychoaktywnymi.

800 12 12 12 – Dziecięcy Telefon Zaufania Rzecznika Praw Dziecka. Dla szukających pomocy oraz informacji na temat dopalaczy. Numer przeznaczony jest zarówno dla dzieci, jak i dorosłych. Telefon jest czynny od poniedziałku do piątku od 8.15 do 20. Po godzinie 20 oraz w dni wolne od pracy można przedstawić problem i zostawić numer kontaktowy. Pracownik oddzwoni następnego dnia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska