- Jest zrobiona byle jak. Poukładali drewniane deski z przerwami, w których można obcas złamać, a na metalowych schodach zęby wybić - mówi Elżbieta Zadworna. - Na dodatek deski są wyszczerbione, miejscami na ok. centymetr, a mają jakieś dwa centymetry grubości. Tylko patrzeć, jak się któraś złamie i człowiek wpadnie do Soły - dodaje kobieta, która często korzysta z kładki.Zastanawia się, jak to możliwe, że poprzednia przeprawa służyła ludziom przez dekady, a nowa już się rozpada. Pierwsze niepokojące oznaki zauważyła w ubiegłym roku.
Inwestycja kosztowała prawie 1,5 mln złotych, co od początku szokowało mieszkańców. Bardzo drogie było właśnie drewno prosto z Afryki, którego kawałki odpryskują. Wygląda jakby miejscami gniło. Czyżby nie odpowiadały mu oświęcimskie warunki?
- Musimy sprawdzić na miejscu, jak to wygląda - mówi Włodzimierz Gębiś, naczelnik Wydziału Inwestycji Miejskich Urzędu Miasta. - Oczywiście belki zostaną wymienione, jeśli rzeczywiście będzie taka potrzeba - dodaje. Na szczęście dla budżetu miasta, ewentualna wymiana nawierzchni będzie bezpłatna. - Wykonawca dał nam gwarancję na pięć lat, czyli do 2020 r. - informuje Włodzimierz Gębiś. Decyzję poznamy w przyszłym tygodniu.
Oświęcimianie dziwią się, że urzędnicy nie zauważyli ubytków wcześniej. - Tych zniszczonych desek jest sporo, tak co piąta - mówi Marcin Kozłowski.
WIDEO: Dlaczego za kółkiem puszczają nam nerwy?
Autor: Dzień Dobry TVN, x-news