Do maja tego roku prowadził aktywny tryb życia - jeździł na rowerze, biegał, pływał, grał na perkusji, filmował. Wszystko to runęło razem z nim ze sporej wysokości prosto na beton. Teraz nadszedł czas, kiedy musi prosić ludzi dobrej woli o pomoc.
W stanie zagrażającym życiu Bartosz został przewieziony do szpitala. Miał pękniętą czaszkę, uraz mózgu, krwiaki, połamane żebra, stłuczone płuca, rozległe złamania kręgosłupa. Po pięciu dniach od operacji został wybudzony ze śpiączki.
- Najważniejsze, że przeżyłem - wyznaje Bartosz Siedlecki. - Został uszkodzony rdzeń kręgowy, czego skutkiem jest całkowity paraliż nóg. Na szczęście rdzeń nie został przerwany, a to oznacza, że jest szansa, że będę normalnie chodził - dodaje.
Aby tak było, potrzebna jest kosztowna rehabilitacja neurologiczna. Jej koszt to 207 tys. zł.
- Dzięki niej będę mógł być bardziej niezależny i będę mniejszym obciążeniem dla mojej żony. Tym bardziej mam motywację do działania. Chcielibyśmy mieć dzieci, a ja chcę brać normalny udział w ich wychowaniu - wyznaje Bartosz.
Panu Bartoszowi można pomóc wpłacając datki TUTAJ
Odkręcamy nakrętki i pomagamy Nikolce Kurpas z Brzeszcz. Dzi...
KONIECZNIE SPRAWDŹ: