Czytaj też: Co z obwodnicą Tarnowa? Inwestycja się oddala
- Ostatnio zostałem odesłany do firmy z Ząbek pod Warszawą - mówi Adam Chrapczyński z Łęk, jeden z kierowców, którzy feralnego dnia jechał ul. Fabryczną.
24 listopada 2011 r. drogowcy na odcinku 600 m położyli warstwę tzw. zimnego asfaltu.
- Późnym popołudniem wracałem wtedy z pracy. Ruch był puszczony, żadnych znaków o robotach czy ograniczeniu prędkości nie widziałem - opowiada inny kierowca. Gdy dojechał do domu, zobaczył "wykropkowane" asfaltem boki karoserii. Natychmiast zgłosił się do krakowskiego oddziału Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad. Podobnie postąpili właściciele 42 pozostałych pojazdów - złożyli wnioski o wypłatę odszkodowania. Początkowo zanosiło się, że sprawa szybko znajdzie swój finał. Przedstawiciele ubezpieczyciela GDDKiA zjawili się u zainteresowanych.
- Można powiedzieć, że zaoferowano nam coś na otarcie łez, ale okazało się, że nawet na to nie możemy liczyć - twierdzą poszkodowani. Zresztą ubezpieczyciel szybko wycofał się z oferty. Z odpowiedzi, jakie uzyskali właściciele samochodów, wynikało, że roszczeń mogą dochodzić bezpośrednio od wykonawcy robót, czyli Przedsiębiorstwa-Budowlano-Drogowo- Mostowego DROG-BUD ze Spytkowic.
- Prace zlecono profesjonalnemu podmiotowi, stąd też GDDKiA nie może ponosić odpowiedzialności za uszkodzenie - mówi Iwona Mikrut, rzecznik krakowskiego oddziału GDDKiA i cytuje uzasadnienia ubezpieczyciela. - Jeżeli wykonawca przejął protokolarnie od inwestora teren budowy, ponosi aż do chwili oddania obiektu odpowiedzialność za szkody wynikłe na tym terenie.
Problem w tym, że spykowicka firma jeszcze podleciła wykonanie robót kolejnej, z Ząbek - Gruppo Bitumi Poland. Ten wykonawca broni się, że na drodze były znaki ostrzegające o pracach i ograniczające prędkość, a ruch na remontowanym pasie przywrócono po wykonaniu przejazdu kontrolnego.
Innego zdania są poszkodowani, którzy nie zamierzają rezygnować z dochodzenia roszczeń.
- Część z nas samodzielnie zaczęła usuwać plamy, ale lakiernicy ostrzegają, że zostaną odbarwienia. Na moim samochodzie kropki mają grubość 1 milimetra, podczas gdy warstwa lakieru ma pół milimetra - tłumaczy Chrapczyński.
Udało mu się skontaktować z Gruppo Bitumi Poland Ząbki.
- Padła obietnica, że sprawa zostanie rozpatrzona, ale minął już tydzień i nikt nie oddzwonił - skarży się kierowca z Łęk. - Dlaczego nikt nie chce wziąć odpowiedzialności za błędy?
Wybieramy Ludzi Roku 2011. Zobacz listę kandydatów i oddaj głos!
Która stacja narciarska w Małopolsce jest najlepsza? Zdecyduj i weź udział w plebiscycie
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!