Dwoje obywateli Węgier, 36-letniego mężczyznę i 30-letnią kobietę, zatrzymano w sobotę w związku z próbą kradzieży cegieł z byłego obozowego krematorium na terenie Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau w Oświęcimiu.
Do zdarzenia doszło w godzinach popołudniowych w Brzezince. Straż muzealną zaalarmowali turyści z Anglii, którzy zauważyli, jak Węgrzy wkładają do plecaka cegły stanowiące fragmenty krematorium II w byłym niemieckim nazistowskim obozie koncentracyjnym i zagłady Auschwitz II-Birkenau.
Zaraz potem ochrona powiadomiła policjantów z komendy powiatowej w Oświęcimiu, którzy zatrzymali węgierskich obywateli. Nie trafili jednak do policyjnego aresztu. - Po wykonaniu czynności zostali zwolnieni - zaznaczyła sierż. szt. Ilona Domagała z oświęcimskiej policji. Zatrzymani przyznali się do zawłaszczenia cegieł. Jak tłumaczyli się, zabrali je, aby mieć pamiątek z tego miejsca.
Służby muzealne podkreślają, że o zakazie wynoszenia jakichkolwiek przedmiotów z terenu Miejsca Pamięci Auschwitz informują specjalne tablice przy wejściach oraz przewodnicy.
Węgrzy, chociaż na razie zwolnieni będą musieli odpowiedzieć za swój czyn. Staną bowiem przed sądem i odpowiedzą za kradzież dobra o szczególnym znaczeniu dla kultury. Przestępstwo to zagrożone jest karą od roku do dziesięciu lat pozbawienia wolności.
Takich spraw w ostatnich latach jest sporo.
Zapadaj wyroki
Dwa lata temu, zostało zatrzymanych dwóch Belgów wieku 48 i 51 lat, którzy próbowali zabrać ze sobą porcelanowe izolatory, niektóre z kawałkami drutu kolczastego, które były elementem ogrodzenia obozowego. Tłumaczyli się, że zrobili to bez zastanowienia.
Sąd w Oświęcimiu ogłosił wyrok dla młodych Portugalczyków za...
Sąd Okręgowym w Krakowie uniewinnił ich, ale niedawno po wniosku oświęcimskiej prokuratury sąd apelacyjny uchylił ten wyrok i nakazał ponownie rozpatrzyć tę sprawę. Także w 2016 roku przez straż Muzeum ujętych zostało dwóch 17-letnich Anglików, gdy na terenie byłego obozu Auschwitz II-Birkenau wygrzebywali z ziemi przedmioty i chowali je do kieszeni. Robili to w rejonie, w którym w czasie obozu znajdowały się magazyny z mieniem zagrabionym Żydom.
Z kolei w 2011 r. na lotnisku w podkrakowskich Balicach straż graniczna zatrzymała małżeństwo z Izraela, które próbowało wywieźć przedmioty znalezione na terenie zajmowanym podczas wojny przez magazyny mienia zagarniętego ofiarom. Dobrowolnie poddali się karze. Sąd wymierzył im rok i 4 miesiące więzienia w zawieszeniu na 3 lata i po 4,2 tys. zł nawiązki na cel społeczny. Podobnie zakończyła się sprawa niemieckiego nauczyciela, którego krakowski sąd skazał za to samo na 1,5 roku więzienia w zawieszeniu na 3 lata i 8 tys. zł nawiązki.
Najbardziej głośna kradzież napisu „Arbeit Macht Frei” miała miejsce w 2009 roku. Dwóch bezpośrednich sprawców Polaków trafiło do więzienia nad ponad dwa lata. Kolekcjoner ze Szwecji na zamówienie którego dokonali kradzieży, uniknął kary.
Krematoria zamiast dołów
Gdy Niemcy rozpoczęli zagładę w "bunkrach" ciała grzebali w zbiorowych mogiłach. Rosnąca liczba transportów sprawiła jednak, że postanowili wydobyć zwłoki i spalić je w dołach. Zadecydowali też o wybudowaniu w Birkenau wydajnych krematoriów połączonych z komorami gazowymi, upozorowanymi na łaźnie z prysznicami. Były one oddawane do użytku od 31 marca do 25 czerwca 1943 r. W każdym z dwóch większych krematoriów (II oraz III), można było spalić do 1440 zwłok na dobę, a w mniejszych (IV i V) - 768 ciał.
Kiedy wiosną 1944 r. zaczęły przyjeżdżać transporty z Węgier zagłada osiągnęła takie natężenie, że krematoria nie były już w stanie spopielić wszystkich zwłok. Zaczęto je ponownie spalać na wolnym powietrzu. Przed ewakuacją obozu Niemcy zniszczyli krematoria. Do dziś zachowały się ruiny dwóch największych i fundamenty mniejszych.
ZOBACZ KONIECZNIE: