Nie ma rady, trzeba stać
Nasi dziennikarze trzy razy w środę przejechali trasą objazdów przez Oświęcim. Już o godz. 8.55 wiadomo było, że droga od strony os. Błonie do nowego ronda jest zamknięta. Kierowcy jadący od Niwy i z ul. Nideckiego wjeżdżali na rondo, dojeżdżali do zapory i dopiero tam się orientowali, że w kierunku centrum nie pojadą. Musieli objechać rondo dookoła.
W ciągu kilku minut miasto po tej stronie Soły zakorkowało się całkowicie. Objazdem - ul. Orląt Lwowskich, Kilińskiego, Garbarską i Legionów do mostu Jagiellońskiego - jechaliśmy ponad 20 minut. Problem z przejazdem miały też karetki. Jedna, która mijała nas tuż przed rondem Solidarności, pojechała pod prąd, bo na jezdni w drugą stronę było luźno.
O godz. 11 sprawdziliśmy, gdzie zaczynają się korki od strony Chrzanowa. Auta stały około kilometra przed tabliczką z napisem „Oświęcim”. Do centrum miasta od restauracji Artur jechało się ponad godzinę.
Justyna Molik, która o godz. 11 wyjechała z Chrzanowa, do siedziby swojej firmy przy Rynku w Oświęcimiu dotarła o 12.50. Była zmęczona i zła na siebie.
- Zapomniałam o tym remoncie. Przecież mogłam jechać przez Zator - mówi. Normalnie przejechanie 20 km zajmuje jej od 20 do 30 minut.
Jeszcze gorzej było wczesnym popołudniem. Nasi dziennikarze wyjechali z redakcji o godz. 14. Pojechali mostem Piastowskim do nowego ronda, a potem najbliższą możliwą drogą z powrotem. To ok. 2 km. Zajęło im to 65 minut.
Największy chaos był w okolicy nowego ronda, bo ludzie próbowali jechać „na pamięć” i musieli zrobić niepotrzebnie „rundkę” przed rondem Solidarności, gdzie dochodzi też droga od strony Brzeszcz.
Nie jedźcie przez Oświęcim
Policjanci apelują do kierowców o uwagę na drodze i stosowanie się do znaków informujących o zmianach w organizacji ruchu. Radzą tym, którzy jedynie przejeżdżają przez Oświęcim, aby na czas trwania remontu korzystali z tras alternatywnych, z pominięciem miasta.
- Wielu kierowców jeździ „na pamięć”, a następnie podejmuje próby zawrócenia lub włączenia się ponownie do ruchu i przez to tworzą dodatkowe utrudnienia - podkreśla Małgorzata Jurecka, rzecznik prasowy policji w Oświęcimiu.
Kierowcy z utrudnieniami będą musieli zmagać się co najmniej do 18 czerwca, kiedy planowane jest zakończenie tego etapu remontu drogi krajowej nr 44. - Niestety, spodziewaliśmy się, że ten etap dostarczy kierowcom dużych problemów - mówi Dariusz Gajda z firmy Drog-Bud, która wykona prace.
Trwałoby to krócej, gdyby nie zamierzano położyć nowej nakładki asfaltowej oraz wymienić kanalizacji deszczowej. Oświęcimskim wodociągom zajmie to około dwóch tygodni.
Potem remontowana będzie ul. Konarskiego od nowego ronda do Niwy.
Kierowcy jadący tranzytem ze Śląska, m.in. z Bierunia i Tychów w kierunku Wadowic, mogą ominąć korki, kierując się na Brzeszcze, a następnie na Kęty lub też jechać przez Pszczynę, Bielsko-Białą oraz Andrychów. Kierowcy, którzy z tego kierunku chcą dojechać do Oświęcimia, powinni skierować się na Brzeszcze, a następnie drogą 949 przejechać na drugą stronę Soły i 948 przez Grojec dotrzeć do celu.
Z Chrzanowa do Oświęcimia alternatywna trasa wiedzie przez Zator. Jest ona dwukrotnie dłuższa niż ta przez Libiąż, jednak przy obecnych korkach i tak pozwala zaoszczędzić sporo czasu.