Prokuratorskie śledztwo dotyczyło okresu od stycznia 2011 r. do września 2014 r. W tym czasie ówczesna wójt Małgorzata G. nie dopilnowała, by podległy jej urzędnik Ireneusz D., kierownik wydziału zagospodarowania przestrzennego, ochrony środowiska i gospodarki komunalnej, w terminie wydawał decyzje dotyczące publicznych inwestycji, takich jak kanalizacja, przebudowa dróg... Każdy dzień zwłoki w takich sprawach to 500 zł kary.
Małgorzata G. nie wyciągnęła wobec Ireneusza D. żadnych konsekwencji, choć w związku z „przeterminowanymi” decyzjami urząd gminy został ukarany kwotą 155 tys. zł przez wojewodę małopolskiego jeszcze za jej kadencji. Po zgłoszeniu tej sprawy do prokuratury przez obecnego wójta Alberta Bartosza w maju ub. roku Małgorzacie G. i Ireneuszowi D. prokuratura zarzuciła działanie na szkodę interesu publicznego. Jednak 18 września ub.r. umorzyła śledztwo.
Według argumentów prokuratury, nieterminowe wydawanie decyzji to zjawisko powszechne nie tylko w Oświęcimiu, inne urzędy także były za to karane. Dlatego, jak uzasadniano, w działaniach oświęcimskich urzędników trudno doszukiwać się znamion przestępstwa.
Wójt Albert Bartosz złożył zażalenie. - Nie może być tak, że ktoś przychodzi na cztery lata, robi co chce albo wręcz nic nie robi, później się pakuje i nie ponosi z tego tytułu żadnych konsekwencji - mówi wójt. Jego zdaniem jednoznacznie doszło do naruszenia interesów mieszkańców gminy. - Pieniądze, które pochodzą z podatków, były bezmyślnie wydawane na kary - dodaje wójt.
Sąd przychylił się do jego argumentów. Podkreślił, że nie należy porównywać kar nałożonych na urzędy gminy w innych miejscowościach, gdy nie są znane szczegóły spraw. Każdą należy rozpatrzyć indywidualnie.
Jak zapowiada prokuratura, śledztwo może jednak potrwać bardzo długo. - Konieczne jest przeanalizowanie setek stron dokumentów - zaznacza prokurator Mariusz Słomka.
Obecne śledztwo dotyczy nie tylko kar nałożonych wcześniej, ale również kolejnych postępowań, gdzie ten sam urzędnik nie dotrzymywał terminów. Mogą one skutkować nałożeniem dalszych kar w wysokości 900 tys. zł.
Ireneusz D. został zwolniony z pracy. Nie zgadza się jednak z tą decyzją i zamierza walczyć w sądzie.
Małgorzata G., będąc wójtem, zasłynęła z wydawania pieniędzy łatwą ręką. Do swojego gabinetu kupiła np. 55-calowy plazmowy telewizor 3 D, który kosztował 10 tys. zł, a także fotel z masażem o wartości 2 tys. zł.