- Kilka razy musieliśmy interweniować. Dwaj pacjenci, którym miała być robiona dializa, wymagali zorganizowania specjalnego transportu - informuje dr Andrzej Jakubowski, zastępca dyrektora Szpitala Powiatowego w Oświęcimiu.- Na szczęście - jak zwykle - straż pożarna była na miejscu.
Kłopot był też z dotarciem do osób, które wymagały opieki kardiologicznej. Zgodnie z decyzją wojewody to szpital w Oświęcimiu ma przyjmować pacjentów po zawale i to nawet z odległych Wadowic czy Andrychowa. Tymczasem dojazd do szpitala był kompletnie zamknięty.
- Z pomocą przyszedł nam szpital w Chrzanowie - tłumaczy Andrzej Jakubowski. - Niektóre wezwania były przekierowane do tamtej lecznicy. Na szczęście drogi są już przejezdne i zagrożenie mija. Strażacy kilkakrotnie gnali na złamanie karku.
- Były sytuacje, że osoba zasłabła w domu, który z każdej strony był zalany wodą - informuje dyżurny straży pożarnej w Oświęcimiu. - Karetki nie były w stanie dostać się do potrzebujących pomocy.
Do strażaków dzwoniły zaniepokojone rodziny. Prosiły o interwencję, bo nie potrafiły się skontaktować z bliskimi. - Jak zobaczyłem tyle wody, to aż ciśnienie mi podskoczyło - mówi pan Wiesław z Chełmka. - Wiele osób w moim wieku wymaga stałej opieki lekarskiej. To prawdziwy cud, że u nas nikt przez tę powódź nie zginął.