Juhas Wojciech zamienił krakowskie Błonia w halę do wypasania owiec. Od kilku dni w centrum miasta mamy tutaj prawdziwą bacówkę. To część imprezy promującej podhalańskie tradycje. Do 10 września w godz. 6-20 mieszkańcy mają okazję poznać bliżej zawód bacy i jego pomocnika juhasa.
Owcami wypasanymi na Błoniach opiekuje się Wojciech Czabanowski, doktorant filozofii na Uniwersytecie Jagiellońskim. Jest jednym z ponad 50 osób, które ukończyły kursy pasterskie sfinansowane przez Urząd Marszałkowski.
Obejmowały one zarówno część teoretyczną, jak i zajęcia praktyczne na tatrzańskich halach. - Były skierowane przede wszystkim do osób, które wykorzystają tę wiedzę w hodowli - podkreśla Jacek Róg z Małopolskiej Szkoły Gościnności, która organizowała szkolenia dla baców i juhasów.
Wojciech o kursach na bacę i juhasa dowiedział się przypadkiem. Nie spodziewał się, że praca juhasa będzie aż tak wymagająca. - Trzeba wstać o czwartej rano i swój dzień rozpocząć od dojenia owiec. Potem szybkie śniadanie i od razu wychodzi się już na wiele godzin na wypas. Po powrocie przerwa na obiad i kolejna wędrówka na halę - opowiada Wojciech Czabanowski.
Jednak przekonuje, że nawet osoby wychowane z dala od Podhala mogą się do tego przyzwyczaić. - Naprawdę zachęcam wszystkich do porzucenia życia w mieście i zostania juhasami - mówi Wojciech. On sam pomimo braku wcześniejszego doświadczenia w hodowli zwierząt odnalazł się w tym zawodzie. Co ciekawe, jest chwalony nawet przez doświadczonych baców.
Nie tylko o owcach z Czarnego Dunajca rozmawiamy przy tymczasowej zagrodzie na Błoniach. - Widać, że trawa na Błoniach jest dobrej jakości. Owieczki chętnie ją skubią - dodaje Wojciech. Zwierzęta nie uciekają przed ludźmi, a nawet wręcz odwrotnie - domagają się uwagi.
Zagrodę chętnie odwiedzają całe rodziny. Najwięcej osób przychodzi tutaj po południu. Nie tylko najmłodsi mają okazję poznać m.in. Klementynkę, Beatkę lub Milcię. - To jagniątko jest dla mnie szczególne, ponieważ zostało uratowane po odtrąceniu przez matkę - tłumaczy juhas Wojciech.
Poza owcami na Błoniach można również odwiedzić mobilną bacówkę przy al. 3 Maja obok parku Jordana, gdzie będzie okazja, aby skosztować prawdziwego podhalańskiego oscypka.
Jednak wypasanie owiec na krakowskich Błoniach trzeba traktować w kategoriach incydentalnych, bo hodowla tych zwierząt wymaga odpowiednich warunków. - W centrum Krakowa jest to niemożliwe. Jednak jeśli ktoś poza miastem posiada co najmniej hektar terenu i jest w stanie kupić owce, to może spróbować swoich sił - wyjaśnia Jacek Róg.
Kolejna szansa na zdobycie pasterskiego doświadczenia może pojawić się już w przyszłym roku. - Zainteresowanie kursami na bacę i juhasa przeszło nasze najśmielsze oczekiwania. Będziemy proponować dotację na ten projekt do przyszłorocznego budżetu województwa. Jednak decyzja w tej sprawie należy do radnych sejmiku - tłumaczy Grzegorz Lipiec, członek Zarządu Województwa Małopolskiego.
Znacznie szybciej, bo już jutro, będzie można bliżej przyjrzeć się pracy bacy i juhasa. Jutro na Błoniach w godz. 14.30-18 o kulisach swojego nowego zawodu opowie Wojciech Czabanowski.
Ponadto dla krakowian przygotowano pokazy konne, degustację podhalańskich serów i jagnięciny oraz koncert zespołu góralskiego Hyrni. Na tych, którzy nie mogą się pojawić w ten weekend, podobne atrakcje czekają na Błoniach jeszcze 10 września.
Autor: Anna Kaczmarz
Follow https://twitter.com/dziennipolski