https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Pani Kasia otrzymała produkty od naszych Czytelników. Finał redakcyjnej zbiórki [ZDJĘCIA]

Julia Kalęba
Dary przyniesione do redakcji przez Czytelników "Gazety Krakowskiej" dotarły już do pani Kasi Szmiłyk
Dary przyniesione do redakcji przez Czytelników "Gazety Krakowskiej" dotarły już do pani Kasi Szmiłyk fot. Anna Kaczmarz
Trzy ciężkie pudła, dziesięć mniejszych i kilkadziesiąt zapakowanych po brzegi reklamówek trafiło do Katarzyny Szmiłyk z Krakowa, której historię opisaliśmy w wigilijnym wydaniu "Gazety Krakowskiej". Zbiórkę udało się zrealizować dzięki chęci i wielkiemu wsparciu naszych Czytelników.

Pani Kasia otrzymała produkty od naszych Czytelników. Finał redakcyjnej zbiórki from Polska Press Grupa on Vimeo.

Długi zielony korytarz na całej długości zastawiony papierowymi pudłami i reklamówkami, tak że na moment ruch pomiędzy piętrami zostaje całkiem sparaliżowany - to obrazek, który najlepiej świadczy o skali pomocy i wielkości zbiórki dla pani Kasi, która trwała w naszej redakcji od 15 do 24 stycznia. Zbiórki, której nikt nie przewidział ani nie planował. Od początku była inicjatywą naszych Czytelników.

A zaczęło się od jednej wiadomości, jeszcze w Święta. - Chcielibyśmy jakoś wesprzeć panią Katarzynę, proszę o kontakt - pisał anonimowy Czytelnik. Po kilku dniach podobnych wiadomości było więcej. - Czy jest możliwość spotkania się z tą Panią? Zrobienia najpotrzebniejszych zakupów? Jak pomóc? Co można by kupić? - pytali kolejni. W redakcji odebraliśmy telefony z wielu miast nie tylko Małopolski. Pani Małgorzata przyjechała do Krakowa z Kielc, a Czytelniczka z Poznania powiedziała nam, że w pomoc chętnie zaangażują się znajomi z... Melbourne.

Pierwsze produkty dotarły do recepcji "Gazety Krakowskiej" już kolejnego dnia, 16 stycznia. Zbiórka rosła z dnia na dzień, a po kilku torby zapełniały połowę przeznaczonego na ten cel miejsca. Jej skala przerosła nasze oczekiwania. I tylko nasze, bo Pani Kasia niczego nie oczekiwała, na nic nie liczyła. Nie spodziewała się.

O skali zbiórki uprzedziliśmy ją dzień wcześniej. Po rozmowie, w której zaplanowałyśmy, gdzie i w jaki sposób ułożymy dostarczone produkty, spytała niepewnym głosem: - Naprawdę jest tego tak dużo?

Naprawdę - trzy ciężkie pudła, dziesięć mniejszych i kilkadziesiąt zapakowanych po brzegi reklamówek postawiliśmy wczoraj, 31 stycznia, po południu w jej mikroskopijnym, ośmiometrowym mieszkaniu. Wielkie opakowania, a w nich pośród innych produktów makarony, kasze, dżemy, słodycze i konserwy, a także mydła, szampony i proszki. Mnóstwo długoterminowej żywności i mnóstwo chemii. Słowem: zagraciliśmy całe mieszkanie.
- Tego się nie da opisać słowami. Jak bardzo się cieszę, że ktoś pamiętał o mnie i coś specjalnie przyniósł - mówiła, ze wzruszeniem rozpakowując jedną z torebek. Prosiła, by każdej osobie zaangażowanej w tę akcję przekazać podziękowania i życzenia. - Zdrowia przede wszystkim, i dużo nadziei - dodała.

Piotr Żyłka działający w Zupa na Plantach powiedział kiedyś, że ludzie są dobrzy. A przynajmniej mogą tacy być. Nasi Czytelnicy mogą i chcą. W imieniu pani Kasi - dziękujemy!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pozostałe

Komentarze 3

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

G
Gość
1 lutego, 13:36, Gość:

Kiedys cos takiego bylo jak czarna ręka moze warto do tego wrocić

Chyba niewidzialna ręka Czarna ręka kradnie

K
Koziolek
1 lutego, 6:36, Gość:

Kiedys cos takiego bylo jak czarna ręka moze warto do tego wrocić

Czarna reka, to zabiera. Biala to duzo lepsze rozwiazanie.

G
Gość

Kiedys cos takiego bylo jak czarna ręka moze warto do tego wrocić

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska